wtorek, października 04, 2022

Co nam zostało z tych lat?

Podczas, gdy młodzi bujają w obłokach fantazji, starsi, zmęczeni życiem ludzie, chętnie wybierają odpoczynek – tym razem jeszcze nie wieczny? - Dobrze, że lubimy śnić i do końca swego życia całkiem nie wyrzekamy się marzeń. Na okoliczność, gdy mieliśmy dobry lub zły sen, najbliżsi zwyczajowo lub z grzeczności pytają, co ci się śniło. Bywa, że nawet, gdy nikt nas tak nie zapyta, z jakiegoś powodu sami nie możemy czegoś zapomnieć. U starszych ludzi dobra pamięć to przywilej, podobnie jak zdrowy kontakt z rzeczywistością; jedno i drugie świadczy o sprawności umysłowej, bo z fizyczną czasami już różnie bywa.

Nasze młodzieńcze plany i nadzieje zwykle są poddane próbie czasu, niektóre rozwiewają się bezpowrotnie. Inne, zanim je spełnimy, muszą obumrzeć na pewien czas, bo niecierpliwość ich nie przyspiesza. Zdarza się na ogół, że nie udaje się nam za życia widzieć owoców naszych starań i zwykle wierzymy, że pewne marzenia współczesnych ludzi spełnią dopiero następne pokolenia. Był czas, że miałem kryzys i poczucie porażki życiowej. -Jakie się wtedy ma sny? – Jeden z nich zapamiętałem: Prosiłem mego Tatę, który już dawno zmarł –niech z Bogiem spoczywa, aby za mnie zaśpiewał piosenkę Mieczysława Fogga: Co nam zostało z tych lat, bo ja za bardzo się wzruszam i nie mogę; jest dla mnie zbyt łzawa. Ojciec popatrzył pogodnie i wyrozumiale. Ostatecznie łzy, co nie schną nie skłoniły go do śpiewu. Rano, po przebudzeniu, przemyślałem mój sen na chłodno i z większym dystansem.

Marzenia wędrują w czasie LEDOR WADOR (hebr. z pokolenia na pokolenie). Przypominam sobie kołysankę, którą w dzieciństwie śpiewał mi Tata: Zawiodły me sny synku mój, lecz wszystkie ty spełnisz, synku mój! I módl się, co noc, by Bóg ci dał moc (-los?) iżbyś żył! (–Tyle zapamiętałem, taka była odpowiedź i propozycja na moją prośbę z tego snu). Była wojna, a Ojciec marzył, abym ja już żył w pokoju. Uczył mnie zaufania do Boga, który daje życie. -Temu służyła jego kołysanka. Innym marzeniem było wykształcenie, na które Tata wówczas nie miał żadnych szans. Był uniwersalnym rzemieślnikiem: potrafił wykonać lub naprawić najróżniejsze przedmioty. -Wreszcie muzyka - chciał rozwinąć talent muzyczny; lubił śpiewać i grał po weselach na skrzypcach swojej roboty.

Nie wiem czy te marzenia były szczęściodajne, ale przynajmniej w części spełniły się w następnych pokoleniach. - Niedaleko pada jabłko od jabłoni.

- Dziadku, dlaczego rodzice tak często pragną i oczekują byśmy już od dzieciństwa szli za ich, a nie naszymi marzeniami, jakby chcieli uszczęśliwiać dzieci na siłę?

-To trudne pytanie. Myślę, że dzieje się tak z kilku powodów: pierwszym jest sztafeta pokoleń – jakoś mamy to w genach, oczekujemy ciągłości, kontynuacji naszych osiągnięć, tradycji i szczęśliwego finału pewnych niespełnionych nadziei. Inne przysłowie mówi o takiej bliskości z przodkami: Wyssaliśmy to z mlekiem matki, cieszymy się z sukcesu, gdy sprawiamy im duży zawód, narzekają na wyrodne dzieci.

- Myślę, dziadku, że musimy jakoś wyrazić to, co jest w nas, rozwinąć się i spełnić, a nie tylko żyć na czyjeś wyobrażenie. Chcemy postępować według własnych przekonań; uczyć się odpowiedzialności za życie własne, a potem i podopiecznych.

- Masz rację: Wiele zamierzeń jest w sercu człowieka, lecz wola Pana się ziści. Prz 19,21. Czasem zaborcza miłość sprawia, że rodzice nie dają wyboru, ani szansy na zmianę ich planu: Żelazo żelazem się ostrzy, a człowiek urabia charakter bliźniego. Prz 27,17. Tam, gdzie nie ma miejsca na świadomy wybór, jest tylko autorytet lub czasem, przy braku zaufania - manipulacja. - Lepiej śpiewać dzieciom kołysanki.

Ze swej strony mogę powiedzieć: Nie wszystek umrę! – Mam dzieci i wnuki.-To jest społeczny wymiar nieśmiertelności! Dobrze się dzieje, gdy nasze oczekiwania motywuje miłość. -Kocham i dlatego wymagam; spodziewam się dobrej woli (nie po prostu posłuszeństwa). Nie oznacza to, że w gronie zaufanych osób nie mam prawa dobrze radzić lub wyrazić swoją opinię - często słyszę Kto cię pyta o zdanie!

- Dziadku to mi się kojarzy, że na przestarzałe poglądy i propozycje potrzebny knebel, inaczej: nowy kaganiec oświaty i sposób wyrazu szacunku inaczej: starzy doradcy mają być jak bożki, co mają oczy, ale nie widzą; mają uszy, ale nie słyszą i mają usta, ale nie mówią. Por. Ps 115(113B)5-8. Przy tym nowsze trendy tłumaczą, że niektórzy z bojaźni bożej boją się chodzić na nabożeństwa.

- Podoba mi się twoje poczucie humoru; by zmienić myślenie, trzeba zmienić język!

- Dziadku: dam ci dobrą radę: lepiej żartować niż zrzędzić!

-Wyobraź sobie, że Jezus o sprawach poważnych potrafił też mówić dowcipnie: <<Powiadam wam, jeśli ci umilkną kamienie wołać będą>>. –Miał na myśli uciszenie swoich uczniów i udzielił głosu kamieniom (posągom)?

- Pamiętam kilka filmów, w których była scena: ktoś idzie na cmentarz, klęka przed grobem ojca lub matki i prosi o radę tych co już umilkli

-Tak naprawdę liczą na to, że w duchu jeszcze mogą coś poradzić?

- W rodzinie, w gronie najbliższych, jest miejsce na wolność i każda osoba ma prawo do własnego zdania (i do wypowiedzi oczywiście - dotyczy to także rodziców i dzieci). -Doradców możemy potrzebować również wtedy, gdy ich już zabraknie?

Ważne wskazania znajdziesz w Księdze Mądrości Syracha:

Każdy doradca wysoko ceni swą radę, a przecież bywa i taki, który doradza na swoją korzyść. Strzeż się doradcy <<który chce cię zmanipulować i wykorzystać>> (…) Natomiast z człowiekiem pobożnym trzymaj znajomość, a także z tym, o którym wiesz, że strzeże przykazań, którego dusza podobna do twej duszy, i kto, jeślibyś upadł, będzie współczuł tobie. Następnie trzymaj się rady twego serca, gdyż nad nią nie masz nic godniejszego wiary”. Syr 37,7-8a.12-13.

Mentor, nawet najlepszy, nie zastąpi mojego własnego sumienia, ale marzenia, plany, jak też ważne przedsięwzięcia wymagają życzliwego wsparcia lub działania w zespole..

- Dziadku, wspomniałeś o społecznym wymiarze nieśmiertelności, że to jest potomstwo. –Z medycznego punktu widzenia decyduje przekaz genów, natomiast w wymiarze społecznym ważne są wartości kultury. Czy możemy powiedzieć, że w teologicznym, duchowym, sensie (do nieśmiertelności) koniecznie potrzebujemy odrodzenia i zmartwychwstania? -Słusznie! -W to wierzymy i tego oczekujemy.

A więc, gdy już nic nie możemy zabrać z sobą pozostała nam jeszcze nadzieja!

-Może będzie okazja porozmawiać o zmianach języka i myślenia? Nawet mój komputer podkreśla na czerwono niektóre wyrazy uznane za przestarzałe.

-Czy chodzi tylko o czas? Pamięć społeczna i tradycja już nie sięgają w głąb historii?

Tandem

Życie nie jest po prostu nowelą, ale, z punktu widzenia filozofii, jest bytem w czasie.

A w teologii żydowskiej i chrześcijańskiej, praktycznie w wierze i nadziei, również poza czasem tj. w wieczności. Jest w nim coś boskiego? Niecierpliwy czytelnik mógłby przerwać ten wywód, jako śmieszny lub nie w porę: „Posłuchamy cię o tym innym razem”. Dz 17,32b.
Bardziej życzliwi skróciliby wstęp dopingiem:
do rzeczy dziadku, do rzeczy!

W sobotę, dawno niewidziany kolega Janek, którego spotkałem w Krypnie zagadnął przy powitaniu: ciągle jeździsz rowerem, jakbym nie miał w życiu nic innego do roboty.
(Nie wspomnę, że to była nasza, być może ostatnia dłuższa rowerynka). Wcześniej Ks. Józef, mój moderator i przyjaciel, podobnie zapytał:
Co robisz Romanie oprócz tego, że jeździsz rowerem? Zacząłem się poważnie zastanawiać: Jaki sens miało moje długie, dotychczasowe, życie? Czy jestem choć w części człowiekiem spełnionym? Czy jest miejsce w tym życiu na święto plonów, jakieś dożynki w sensie duchowym? Może jestem tylko nikomu już teraz niepotrzebnym emerytem i kompletnym bankrutem życiowym? Wtedy otrzymałem w nadziei pocieszenie:


Wielkodusznie postąpił Pan z nami:

staliśmy się radośni

Odmień nasz los, o Panie,

Jak strumienie w [ziemi] Negeb.

Którzy we łzach sieją,

Żąć będą w radości.

Postępują naprzód wśród płaczu,

Niosąc ziarno na zasiew;

Z powrotem przychodzą wśród radości

Przynosząc swoje snopy”. Ps 126(125), 3-6 (BT).


Widocznym owocem życia (małżeńskiego) są dzieci, a co z owocami niewidocznymi –duchowymi? Nasze i kolejne pokolenia przeminą! Bezpowrotnie?

Czy jest owoc życia, który nie przemija?

Ale jazda! Zachwycali się młodsi koledzy. Właśnie: jaka to jazda?

Może znasz jakiś aspekt filozoficzny roweru? Kiedy jesteś w ruchu zachowujesz równowagę i tracisz ją gdy się zatrzymasz. Nie możesz stać bez podparcia za długo; albo jedziesz do przodu, albo zsiadasz i na pobocze, bo ktoś szybciej jadący z tyłu mógłby się z tobą zderzyć.

Zatrzymuję się na wąskiej ścieżce i wszyscy jadący za mną muszą się zatrzymać. Spowoduję karambol, albo co innego? Jest tu analogia do życia? Ruch do dojrzałości <duchowej>, zastój lub regres; mamy, jak Jezus, czynić postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i ludzi. Por. Łk 2,52. Kryzys zastoju może się skończyć ożywieniem, lub przylgnięciem do różnych dóbr; w gorszym przypadku nawrotem do starych nawyków i nałogów.

-Dziadku teraz wiem dlaczego nie chciałeś zrezygnować z Ruchu Światło-Życie; słusznie! -Masz poczucie humoru, w twoim przypadku, życie nie jest nowelą, tylko bardzo długą rowerynką. Którą z przygód <rowerowych> zapamiętałeś jako wyjątkową z jakiegoś bardzo ważnego powodu? Czy poza rozrywką wiązały się z tym szczęściodajne wydarzenia? Młodzi ludzie - dzieci – (i inne stworzenia) czerpią radość z zabawy; w ten sposób uczą się życia. Rower to dziecinna zabawka? Pewien człowiek ze statusem twierdził, że to jest wielki obciach żeby ktoś taki jak ty jeździł rowerem, co innego samochód –powaga! Czy to cię nie krępowało i nie zawstydzało? – Bynajmniej! Wiem, w dzieciństwie nie miałeś roweru, jeździsz dopiero od 1974r.; czy w związku z tym miałeś dziecinne pragnienia? A jakże. Od 1965r. mam motocyklowe prawo jazdy i nie miałem motoru, ani samochodu, choć mogłem, nie pragnąłem mieć takich pojazdów. – To chętnie zapisaliby cię do partii zielonych.

Ksiądz prof. Czesław Gładczuk, kapelan KIKu i lider naszej grupy rowerowej miał przed seminarium skuter Osa, ale potem zdecydowanie przesiadł się na rower i przez całe życie nie kupił samochodu. Wspominałem ci kiedyś, że chciałem z nimi jeździć i właśnie od niego otrzymałem w prezencie rower turystyczny Albatros. –Klasa, piękny zielony metalik!

To mogłeś bujać w obłokach; Albatros to wielki, wspaniały ptak!

- Nie za długo, bo bardzo szybko mi go ukradli. Już bez marzeń kupiłem drugi podobny. Moim dziecinnym pragnieniem był tandem.

Zanim jeszcze dosiadłeś Albatrosa?

Chciałem, aby wszędzie towarzyszyła mi żona. Wyjaśnia to piosenka Urszuli Dudziak; pamiętam ją jako super przebój z naszych czasów studenckich:


Pójdę wszędzie z tobą

Nie zawaham się.

Pójdę wszędzie z tobą,

Aż tak kocham cię!

Przez pięć lat przechodziłem koło Gigantu (nie mówiono: obok Szpitala giganta, tylko po prostu: Gigantu). Kiedyś zobaczyłem parę młodych ludzi jak paradowali swoim, małym, czerwonym tandemem przed Gigantem. Pomyślałem, że to szczęśliwe małżeństwo, nie na osobnych rowerach, ale razem na jednym. Potem ich poznałem - byli rodzeństwem: brat trzymał kierownicę, za nim piszczała z radości jego siostra. Oddali mi swój tandem na przegląd techniczny i przez pewien czas nie przychodzili po odbiór zastrzegając wcześniej, że mogę nim trochę pojeździć. Spełniło się moje dziecinne marzenie o rowerze dla dwojga (małżonków). –I wtedy ruszyliście w tango? Jak namówiłeś żonę do takiego innego spaceru?

- Nawet ubogi krawczyk ma prawo do odrobiny szczęścia! Tak przekonywała swego tatę - mleczarza, jego córka żeby się zgodził na jej ślub z chłopcem, którego kocha i oboje dali sobie słowo. –Teraz już nie pamiętam czy to było na pożyczonym, czy już własnym, skonstruowanym przeze mnie. Miałem dwa tandemy własnej konstrukcji: jeden na torpedo, drugi na wolnobieg. Obu nie potrzebowaliśmy i wkrótce ten pierwszy dałem w prezencie małżonkom z Domowego Kościoła. Wcześniej otrzymałem od nich zimową kurtkę.

To radosne wspomnienie związane z rowerem to runda honorowa wokół Gigantu. Jeździliśmy z babcią Renią jak szalone dzieciaki podczas gęstego, łagodnego, deszczu. W 1975 lub 76r., po procesji Bożego Ciała była swoista kontynuacja (procesji i) świętowania, czyli pierwsza nasza wspólna rowerynka. Dla nas było to prawdziwe uniesienie duchowe.
Co się potem stało z waszym tandemem?

Służył nam dość długo. Żona nie była zachwycona tylko rowerem; cieszyła się samą przygodą i spacerem. Pamiętam jazdy po mieście. - Młodzi na nasz widok klaskali, takich rowerów nie ma! -Wtedy był jeden taki tandem? –Czy szukaliście poklasku?
-Nie, ale to też było miłe. Jeździliśmy do Łubnik na imieninową kawę do Janka Leończuka, który był nauczycielem akademickim, poetą, dyrektorem Książnicy Podlaskiej i sołtysem. (Przyjaźniliśmy się z Nim przez wiele lat). Jadąc na dłuższą trasę mieliśmy podwójną lekcję: sportu i okazję do dziwnych przeżyć. Po drodze rozmawialiśmy o współczesnym świecie i tragicznym końcu Sodomy i Gomory. Wieczorem w czytaniach mszalnych wg kalendarza Słowa Bożego księży Werbistów była przeznaczona na ten dzień zagłada Sodomy i Gomory. (Ponadto Renia nauczyła się
unosić w powietrzu, kiedy ją bardzo bolała pupa). Raz nam się zdarzyła mała awaria - jechałem po mieście z Renią, a na nasz widok znów rozległy się oklaski. Zatrzymaliśmy się na światłach, potem ruszyli z dwójki i oba koła się zósemkowały. Więcej już nie chciała ze mną jeździć. -Naszą relację zniszczył kryzys. Czasem jeszcze wypożyczałem tandem; jeździłem też z Adamem, Irkiem, Johnem, Jurkiem, Tadkiem i Treworem. Potem z żalem go sprzedałem. - Widziałem w TVP psychodramę Kabaretu Moralnego Niepokoju ze scenką: Romuś chce jeździć z żoną tandemem, naprawić z nią relację, ale ona nie da się namówić; jaka szkoda! -A przecież Ksiądz Jose Maniparambil napominał i mnie, abym ją miłosiernie przygarnął i pocieszył. RK

sobota, sierpnia 27, 2022

Radosne świętowanie i ufne czuwanie

 MP. Wierobie, 15.08.2022AD, Msza św. odpustowa.

Pomnożyłeś radość, zwiększyłeś wesele.
Rozradowali się przed Tobą,
jak się radują we żniwa,
.jak się weselą przy podziale łupu.
Bo złamałeś jego ciężkie jarzmo
i drążek na jego ramieniu,
pręt jego ciemiężcy (.)”. Iz 9, 2-3ab (BT).

Święto Wniebowzięcia NMP (dawniej –Śmierci, Odpocznienia, Zaśnięcia) jest to nasze, tradycyjne, największe święto Maryjne znane w polskiej obrzędowości, jako: Matki
Boskiej Zielnej
(ze względu na zwyczaj święcenia ziół i zbóż) –to dożynki chrześcijańskie; dziękczynienie za plony pracy i owoce ducha (to jakby jesień życia). Święto narodowe - powiązane z rocznicami zwycięskich bitew i niepodległości – to święto Królowej Polski.

Wstęp: wytrwale i z nadzieją pracujemy, świętujemy i cieszymy się z darów i owoców.
* Boże Macierzyństwo: Ona jest najlepszą Matką Syna Bożego, Matką Kościoła i naszą. Dogmat o Bożym Macierzyństwie NMP – sobór w Efezie 431r. (Przeciw Nestoriuszowi).
* Wniebowzięcie: dogmat o Niepokalanym Poczęciu i Wniebowzięciu 1950r. Pius XII. Pp. To tradycja i wiara katolików. Wcześniej, wg Biblii, żywi wstąpili do nieba Henoch
i Eliasz: Rdz 5,24; 2Krl 2,11. Analogicznie jak oni Maryja nie zaznała śmierci.
* Królowa Polski. Kult królewskiej godności Maryi - koronacja obrazów i figur.
Złotą koronę z diamentami nałożył na obraz Maryi Grzegorz III pp. w Rzymie w 732r.
Matce Bożej, jako królowej oddały się Francja (1638), Portugalia (1646) i Polska (1656).
* W Polsce, jako pierwszy został ukoronowany obraz Matki Bożej Łaskawej w Warszawie (1651), a pół wieku później Czarnej Madonny w Częstochowie (1717). 

  • Kard. Stefan Wyszyński nazwał Maryję Wychowawczynią Syna Bożego.
    „Szczęśliwy mąż, którego Ty wychowujesz, o Panie, i prawem Twoim pouczasz”.
    Ps 94(93), 12. „Szczęśliwi, których moc jest w Tobie, którzy zachowują ufność w swym sercu”. Ps 84(83),6. Pierwszą wychowawczynią i wzorem jest nasza Matka.

Mamy wiele bardzo ważnych racji, aby świętować.

  • Wniebowzięcie NMP i dziękczynienie za plony oraz owoce

  • 102 rocznica Bitwy Warszawskiej; cud nad Wisłą - pokonanie bolszewików

  • 85 rocznica zbrodni ludobójstwa Polaków przez NKWD z rozkazu Stalina

  • 70 rocznica Powstania Warszawskiego; walka z okupacją niemiecką Hitlera

    Sekret pomyślnej przyszłości: obrona życia, rodziny i wartości chrześcijańskich; pielęgnowanie miłości, solidarność społeczna, pamięć historyczna i patriotyzm. Bóg hojnie nas obdarował. Uczmy następne pokolenia przyjmować i zdobywać dary. Skarb na wysokiej górze czeka na tych, którzy zapragną go i docenią jego wartość.

    1. Po żniwach dziękczynienie za plony: owoc ziemi i pracy rąk ludzkich

    Obfite zbiory z pól i łąk dobitnie świadczą o tym, że Bóg błogosławi naszą pracę
    i hojnie nas zaopatruje. Agrykultura (rolnictwo) jest oznaką naszego posłuszeństwa przykazaniu: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną (.)”. Rdz 1,28c(BT). Święcimy zioła, zboża i wieńce dożynkowe.

    1. Żniwa duchowe - plon naszej dojrzałości

    Jak pola bieleją do żniwa, tak siwizna naszych głów wskazuje na jesień życia. Myślimy więcej o swoich osiągnięciach materialnych i owocach pracy nad sobą. Zastanawiam się jak mogę być zaklasyfikowany, kim jestem: pszenicą, żytem, dynią, burakiem a może jakimś ziółkiem? Mam jakiś plon swego życia, czy tylko pustkę?

    1. Czego uczymy się w rodzinie?

    Pamiętam jak w domu rodzinnym Mama przypominała mi, że „Dobrze wychowany człowiek zna mores”- (łac. „mos, moris”- obyczaj, „mores” l. mn. obyczaje), jako skutek sumowania się czynów moralnie dobrych. (Np. kto jest wierny, prawdomówny, wiarygodny, gościnny, opiekuńczy, ,sumienny, nie krzywdzi ludzi, nie upija się ten jest wg tego człowiekiem dobrze wychowanym; zna mores). -Wartości często są definiowane jako „sensy możliwe”, które urzeczywistniają się przez nasze wybory i czyny. Niektórzy filozofowie
    przyjmują istnienie obiektywne wartości; Do podobnych wniosków możemy dojść na drodze wiary. Tak twierdzi św. Paweł: „Jesteśmy bowiem Jego <Boga> dziełem, stworzeni
    w Chrystusie Jezusie do dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili”. (Ef 2,10). Rodzice przekazują nam prawdy, wartości i wzory; kształtują sumienia dzieci.

    1. Czego nas uczy Maryja Matka Boża, Matka Kościoła i Matka nasza?

    Jeden jest Mistrz i Nauczyciel – Jezus Chrystus i Maryja odsyła nas do Niego. „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. (J 2,5b.) Matka Boża najpierw uczy nas pokory i posłuszeństwa: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa!” (Łk 1,38b) Ukrzyżowany Jezus „ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: <<Niewiasto, oto syn Twój>>. Następnie rzekł do ucznia: <<Oto Matka twoja>>. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie”. J 19,27n. Jako uczniowie Jezusa wskutek tego, że jesteśmy dziećmi bożymi, stajemy się domownikami bożej rodziny, a Maryja jest naszą Matką i prowadzi do swego syna.

    .5. Czego uczy nas historia?

    Pamięć historyczna określa naszą tożsamość, którą zachowujemy pielęgnując ciągłość kultury materialnej i duchowej, owoców ziemi, pracy rąk i umysłów pokoleń, wiary ojców
    i naszej przyjaźni z Bogiem Każde pokolenie ma swój wkład w życie osobiste i społeczne
    *
    „Uczmy się wiary prostej, wprost dziecięcej, a równocześnie świadomej, dojrzałej
    i wypróbowanej. Wiary takiej, jakiej domaga się od nas – chrześcijan- dzisiejsza epoka” Św. Jan Paweł II

wtorek, czerwca 28, 2022

Humor Nauczyciela

 - Dziadku, czy zawsze musimy z taką powagą rozmawiać o rzeczach ważnych? Czy Pan Jezus ma poczucie humoru?

- Tak. To bardzo mądre pytania. Odpowiem ci jak potrafię; spróbuję też docenić twoje wymagania odnośnie radości i zabaw w sprawach najbardziej poważnych.
- Dziadku, dlaczego bogacz, po rozmowie z Jezusem, bardzo się zasmucił? Czyż Dobra Nowina nie jest radosna?
- Pozwól, że najpierw pochwalę Twoją dociekliwość, a teraz razem przeczytajmy opowiadanie o bogatym młodzieńcu i wspólnie zastanówmy się czego naprawdę brakowało [do szczęścia] temu człowiekowi. Propozycja Jezusa dotyczyła powołania go do grona uczniów, a może i apostołów. Biedacy zapewne zazdrościli mu i mogli wątpić w słuszność pospolitego porzekadła, że: „Pieniądze szczęścia nie dają”. -A on się zasmucił.

Zapytał Go pewien zwierzchnik: <<Nauczycielu Dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? Jezus mu odpowiedział: <<Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Znasz przykazania: Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij twego ojca i matkę!>> On odrzekł: <<Od młodości przestrzegałem tego wszystkiego>>. Jezus słysząc to rzekł mu: <<Jednego ci jeszcze brak: sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie; potem przyjdź i chodź za Mną>>. Gdy to usłyszał mocno się zasmucił, gdyż był bardzo bogaty. Jezus zobaczywszy go [takim] rzekł: Jak trudno bogatym wejść do królestwa Bożego. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego>>”. Łk 18,18-25. Por.: Mt 19,16-22; Mk 10,23-27.

- Wiesz dziadku, najbardziej podobało mi się to powiedzonko o wielbłądzie. - Z tym „uchem igielnym” to pewnie Jezus żartował? – Może nie chodziło o juczne zwierzę tak popularne u Żydów i Arabów, ani o zwykłą igłę do szycia? - A to zagadka!
- Owszem, masz rację! W Jerozolimie, tam gdzie Jezus nauczał, w murze były dwie bramy: mała i duża; na użytek świątyni i pasterzy. Tę małą – owczą bramę – nazywano uchem igielnym, a wysoka była dla wielbłądów, i nie tylko.
- Dziadku, już wiem: ten zwierzchnik był za wysoki do niskiej bramki, słyszałem, że wielbłąd może przejść przez nią na kolanach (pod warunkiem, że nie jest objuczony).
- To już część zagadki wyjaśniłeś! Czy chciałbyś rozszyfrować więcej?
- Zgoda, ale pozwól, że będę nadal zadawał pytania.
- Dlaczego Jezus wykorzystał oczywisty fakt, że wielbłąd jest wyższy od owcy? Przecież nie rozmawiał z jednym z pasterzy tylko z kimś wykształconym, może z faryzeuszem,
kimś takim jak Nikodem? Za przyrównanie go do wielbłąda mógłby się obrazić.
- Traktujesz tę –najkrótszą- przypowieść jako osobisty przytyk do rozmówcy?
Tym razem to dla mnie zagadka, którą mi zadałeś przez swą dociekliwość. Przypuśćmy, że ten rozmówca miał na imię Gamaliel. – „Gamal” po hebrajsku znaczy „wielbłąd”.
Teraz moja kolej: jak myślisz, dlaczego młodzieniec nie obraził się za tę aluzję?
- Bo Jezus spojrzał z miłością na niego zanim powiedział czego mu brakuje do doskonałości. Nie wiemy czy sprzedał swój majątek, ale pewnie nie zapomniał Miłości.

- Brawo dziadku! Czytałem w Dziejach Apostolskich o tym, że Gamaliel wygłosił, na zebraniu Sanhedrynu mowę w obronie Apostołów prześladowanych za wiarę i nauczanie, po której zostali zwolnieni z więzienia. Patrz: Dz 5,33-39.
- Jeśli rozmówcą Jezusa, bogatym młodzieńcem, naprawdę był Gamaliel, to nasza przypowieść o wielbłądzie i uchu igielnym jest dowcipna, twórcza i aktualna.
- Czy możemy przeczytać jeszcze przemówienie Gamaliela?

(.) Gamaliel, uczony w Prawie i poważany przez cały lud (.) zabrał głos w Radzie: <<Mężowie izraelscy – przemówił do nich – zastanówcie się dobrze co macie uczynić z tymi ludźmi. Bo niedawno temu wystąpił Teodas, podając się za kogoś niezwykłego. Przyłączyło się do niego około czterystu ludzi, został on zabity, a wszyscy jego zwolennicy zostali rozproszeni i ślad po nich zaginął. Potem podczas spisu ludności wystąpił Judasz Galilejczyk i pociągnął lud za sobą. Zginął sam i wszyscy jego zwolennicy zostali rozproszeni. Więc i teraz wam mówię: Odstąpcie od tych ludzi i wypuście ich! Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie możecie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem>>. Usłuchali go. A przywoławszy Apostołów kazali ich ubiczować i zabronili im przemawiać w imię Jezusa, a potem zwolnili. A oni odchodzili sprzed Sanhedrynu i cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla imienia [Jezusa]. nie przestawali też co dzień nauczać w świątyni i po domach, i głosić Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie”. Dz 5,34-42. Por. Za 13,7-8.

Imponująca jest mowa i postawa Gamaliela. – Walczył jak lew [hebr.: Arie], i wygląda na to, że z wielbłąda stał się zakonspirowaną owieczką! W Biblii Tysiąclecia jest przypis: Gamaliel to „jeden z siedmiu najgłośniejszych nauczycieli prawa żydowskiego. Według późniejszej tradycji miał być cichym zwolennikiem chrześcijaństwa i nawrócić się”. Patrz: przypis do Dz 5,34.
- Dziadku, Apostołowie też mieli imponujące poczucie humoru i odwagę, że cieszyli się z cierpienia i kontynuowali DZIEŁO Jezusa! Czy możemy znaleźć tekst potwierdzający humor Pana Boga i jakoś odróżnić go od pospolitych dowcipów i sztucznej wesołości?

Psalmista zadaje pytanie:
„Dlaczego narody się buntują,
czemu ludy knują daremne zamysły?
Królowie ziemi powstają
i władcy narodów wraz z nimi
przeciw Panu i przeciw Jego Pomazańcowi.
<<Stargajmy ich więzy
i odrzućmy od siebie ich pęta!>>
Śmieje się Ten, który mieszka w niebie.
Pan się z nich naigrawa,
a wtedy mówi do nich w swoim gniewie
i w swej zapalczywości ich trwoży:
<<Przecież Ja ustanowiłem sobie króla
na Syjonie, świętej górze mojej>>”. Ps 2,1-6.

- Ten Psalm opisuje walkę z Bogiem i Zbawicielem, z Kościołem, wiarą i cywilizacją chrześcijańską. Na szczęście Pan Bóg ma poczucie humoru; podobnie i Chrystus Król.
- Chciałbym jeszcze zapytać o konsekwencje polityczne i społeczne, jeśli mamy czas i okazję o tym rozmawiać.
- Gamaliel w mowie obronnej prawdopodobnie powoływał się na to proroctwo, które przypomniał I wypełnił Jezus przed aresztowaniem. Mt 26,31-35. Por. Za 13,7-8.
- Czy możemy się upewnić? Ten wątek jest ciekawy i, w pewnym sensie, nowy dla mnie, a przy tym dotyczy naszych problemów wiary.

Wówczas Jezus rzekł do nich: <<Wy wszyscy zwątpicie we Mnie tej nocy. Bo jest napisane: Uderzę pasterza, a rozproszą się owce stada. Lecz gdy powstanę, uprzedzę was do Galilei>>”. Mt 26,31-32.

Uderzenie w pasterza, to swoiste sito, które odsiewa słabych, ale Jezus wiedząc o naszej słabości nie zwątpił w wartość swych uczniów, wyznawców, i tych, których wciąż posyła; nie zwątpił w nas Z pewnością Kościół, który przeszedł i przetrwał te wszystkie próby jest Dziełem Bożym.
-Interesują mnie jeszcze liderzy polityczni i ich zwolennicy.
-Gamaliel wyjaśnił, że ludzkie układy i struktury nie mają większej trwałości historycznej. Po śmierci lub upadku lidera jego myśl, czy sprawa rozpadnie się.
-Czy takie kryterium trwałości struktur i procesów społecznych jest powszechnie ważne? Czy, na przykład, po śmierci tyrana wojna się skończy?
- Tak, ale nie od razu, natychmiast. Trwały pokój jest zbudowany na sprawiedliwości.
Jezus jest Księciem Pokoju i Królem sprawiedliwości. Nasz dobry humor i radość życia są owocem tych Jego największych darów danych nam po zmartwychwstaniu. To najlepsza wieść i nieprzemijająca nowina, że już nie jesteśmy Jego sympatykami, ale przyjaciółmi, powiem więcej jesteśmy dziećmi Bożymi. Przekonuje nas o tym św. Paweł, gdy pisze:

Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. (.) Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa; skoro wspólnie z Nim cierpimy, to po to, by wspólnie mieć udział w chwale”. Rz 8,14.16-17.

- To poprawia mi humor i napawa radością, wiem, co wystarczy do szczęścia i dlaczego mogę zrezygnować z wyścigu po władzę, zaszczyty, sławę i inne dobra tego świata.
- Miłość nigdy nie ustaje – bo miłość jest z Boga. (Por.: 1Kor 13,8a; 1J 4,7b.).

B-stok 19.06.2022 A.D. Roman J. Koper

Wdzięczność

Nauczycielu,

Tyś nam zaszczepił uśmiechy
Jak róże szlachetne.
Wśród gajów nieznanych
Wiodłeś nas tam,
gdzie najpiękniej.

Dałeś nam poznać swą władzę;
Doświadczyć miłości
I w trudach życia
Okazujesz pomoc!
- Ty ogarniasz mnie zewsząd
I kładziesz na mnie swą rękę

Zdobyłeś moje zaufanie!
Idziemy razem i wciąż chciałbym
Jak dziecko mieć pewność -
Więc trzymaj mą dłoń w swojej dłoni
I na ramieniu Twą rękę
Abym wytrwał do końca!

Rzeka

Bul bul, bul bul bul, bul bul, ból…
Rzeka śpiewa.
Płyną korki po fali jak piegi.
Niejeden zanurzył się w tobie,
A ty wciąż jesteś czysta.
Rzeko,
Chciałbym napić się twej wody
Jak jeleń, który pragnie
Zanim padnie bez siły.
Czy to zapewni, że jesteś czysta?
Rzeko nadziei,
Oto stoi Ten,
Który każdego oczyszcza
I ten, co zanurza mówiąc:
<<HINE SEH HAELOCHIM
HANOSE HATAAT HAOLAM>>*
(*Hebr.: „Oto Baranek Boży,
Który gładzi grzech świata”. J1,29b).


Małe formy – prosto „kroszki” (ros.: „kroszecznyj – drobny)

Sożaleju Oj, zbanoki Pustiaki! Ech, baniaki Miedniaki! * Czy znajdzie się Budto gliniak Libo fajans Mieżdu wami jaki? *(ros.: „miednyj”- miedziany). (Więcej o naczyniach: 2Krl 4,1n) Ja, Wołk Domniemana rozmowa św. Franciszka z wilkiem stepowym. (-Nie tym z Gubio). Homo et lupus fratres - Człowiek i wilk są braćmi! Połóż tu, co masz dla mnie! Radzę ci - lepiej nie zwlekaj! Zachowaj stosowny dystans, Trzymaj się odtąd z daleka! „Ja wołk, ty mienia nie trogaj!” -Jestem wilkiem, ty mnie nie tykaj! Ja boso, ty zaś w „sapogach”, Czy w lesie nie masz konika?! Nie próbuj mnie oswoić, Przed nami ledwie chwilka! Wiem, że się mnie nie boisz. -Nakarm i ‘ostaw’ wilka! Żyjesz z rozboju przecież, Jednak prosisz o litość? Czy nie chcąc mieszkać w lesie, Musisz zachować dzikość? *** Morał: „Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka!” B-stok, 16.XI.2021AD R.K.

Halo, tu Białystok

Kiedy idziesz i patrzysz W tablet lub smartfon nie widzisz znajomych, Ludzi, którzy gdzieś spieszą, Sami, z dziećmi lub z pieskiem Ubranym w kaftanik. Nie wiesz, że niektórzy chcieliby Zobaczyć kolor twoich oczu? Jedni są smutni, inni uśmiechnięci. - Idąc ulicą M. C. Skłodowskiej W kierunku zwierzyńca Patrz nie tylko na chodnik. - Dziecko mówi ci „dzień dobry!” Piesek się oblizuje na twój widok- - Już cię to nie zachwyca i nie interesuje? Możesz się zdziwić – zobaczysz milczących Świadków, mogą przemówić do ciebie. - Przecież to tylko dwa drzewa: Z prawej strony, za żelaznym płotem: Jedno ma kształt krzyża, a drugie menory! - Krzyż i menora, jak małżeństwo mieszane, Bez słów mówią o pokoju! - To drzewa owocowe, Uformowane przez Ogrodnika! Ktoś odciął jedno ramię krzyża i szczyt menory, Bo zasłaniały bilbord, którego już nie ma! Te drzewa wciąż milcząc, okaleczone Świadczą, jak dobre małżeństwo, O jedności, wierności i pokoju. Idź dalej, podziwiaj drzewa, które coraz śmielej, Wdzięczą się na wiosnę, Wiatr je zachęca by się kłaniały, Również przed tobą! Na gałęziach wiewiórka Pozuje, jak ruda panna, zechciej, choć spojrzeć! Ptaki, coraz głośniej, koncertują bez biletów! - Pomyśl, że i dla ciebie. Podnieś głowę – zobaczysz otwarte okna W domach starych i nowych Uśmiechnij się, Ktoś na ciebie patrzy! Białystok, 10.04.2022 A.D. Roman Koper

Wspomnienie i świeże refleksje

„Człowiek roztropny nie gardzi myślą [obcą]…” Syr 32,18a(BT). Papież Franciszek zachęca nas do ewangelizacji i troski o ludzi na peryferiach. Obiegowe opinie lokują ich na manowcach lub marginesie życia społecznego. Nie chciałbym i nie zamierzam trzymać się schematów, ale warto przyglądać się doświadczeniu pokoleń zawartemu w języku, który koduje, przechowuje i przekazuje informacje, sensy i emocje z nimi przenoszone w relacje konkretnych ludzi. Język, jako organ ciała, giętko może omijać prawdę nie dlatego, że nie ma kości, ale wskutek intencji i sumienia osoby. Tego nie narzuca nam obyczaj językowy, Funkcjonuje natomiast obiegowa ideologia, która streszcza się dość banalnie, że „co jest możliwe jest dozwolone, zatem trzeba tak działać”; dość cyniczna reguła różnego typu oszustów: „Vulgus vult decipi, ergo decipiatur”.1 Przypomina mi się słynna modlitwa J. Tuwima. „…słowom przywróć jedyność i prawdziwość – niech „prawo” zawsze prawo znaczy, a „sprawiedliwość” sprawiedliwość!” 21.XI.2021 minęła siódma rocznica śmierci prof. Henryka Jankowskiego. Mam „poczucie moralne”, żeby go teraz wspominać. Słuchałem jego ciekawych wykładów, a w 67r. był recenzentem mojej pracy magisterskiej. Najbardziej wzbudził moją czujność umysłu i zaimponował demaskując tzw. definicje perswazyjne, które ‘przesterowują’ sens słów na dwa sposoby. Ta operacja inżynierii społecznej zakłada zmianę: 1) zakresu pojęć i ich desygnatów oraz 2) ładunku emocjonalnego związanego z ich wyrazami. Np.: „pyszne” już nie znaczy „napiętnowane, jako grzech główny”, lecz jako „coś dobrego, znakomitego”, sumienie nie oznacza sądu moralnego, zdefiniowanego, jako „synteresis” lub „syneidesis” - czyli zgodność sądu, czy pojęcia z etosem społecznym lub z Bogiem u ludzi wierzących, lecz jest nazwą „subiektywnego poczucia moralnego” funkcjonującego w społeczeństwie na określonym etapie rozwoju historycznego (relatywizm). Zastąpienie sądu sumienia poczuciem moralnym uchyla zarzut wymierzony w etykę prof. Tadeusza Kotarbińskiego, że „pachnie zakrystią lub plebanią”. Nie myślałem wówczas o przekłamaniu przez „definicję perswazyjną”. Prof. Maria Ossowska w swych wykładach i pismach z zakresu socjologii moralności wskazała na przypadek – „moral insanity” (obłęd moralny) u socjopatów, którzy nie mają sumienia i obecnie nie mogą na wolności funkcjonować w cywilizowanym społeczeństwie. Ważnym zadaniem jest wychowanie dzieci i formacja prawego sumienia! Walka o „klauzulę sumienia” w szkołach, sądach, szpitalach i w życiu aktualnie się zaostrza. Prof. H. Jankowski miał też wykształcenie prawnicze. Zapamiętałem dwa przykłady z pogranicza prawa i moralności. „Konflikt wartości” ilustrował traktorzysta, który orząc pole zahaczył o słup i uszkodził ciągnik narażając własne życie. Spowodował stratę dobra społecznego i należy go ukarać, ponieważ utrzymywał rodzinę i tę też naraził na szkodę, bo pewnie będzie musiał pokryć koszta naprawy. Zatem tym bardziej należy go ukarać. Teraz myślę, że nie ma tu konfliktu wartości społecznej i prywatnej, lecz tylko konflikt interesów władzy komunistycznej i obywateli. Drugim jest przerzucenie odpowiedzialności tylko na pracownika. W normalnym społeczeństwie byłby to raczej problem braku ubezpieczenia. Kolejnym przykładem jest „szkodnik Paszukanis”, który uważał, że prawny oskarżyciel powinien udowodnić winę powoda („onus probandi” –„ciężar dowodu”), a nie oskarżony swoją niewinność, (zasada domniemanej niewinności). Nie mówiąc o zasadzie właściwego przesłuchania: „audiatur et altera pars”, „sine ira et studio” i prawie do obrony. Sędzia Paszukanis podważył zasady stalinowskiego prawa. Został napiętnowany, jako szkodnik społeczny i wróg publiczny. Doceniam aktualność koniecznej reformy prawa i sądownictwa w Polsce, kontynuujące lewicowo-liberalne zakusy likwidacji rodziny, państwa i kościoła. Podziwiałem odwagę Profesora; było to dawno po śmierci Stalina i tzw. „odwilży”. Prof. Leszek Kołakowski wytykał legalne bezprawie i deprawację („prostytuowanie społeczeństwa”) przez PZPR i jej władze w PE ER Elu. Pochwalał niekonsekwencję i szybko musiał emigrować, bo został uznany za rewizjonistę i groziły mu represje. Zamierzał wrócić za dwa lata, a mógł aż po czterdziestu dwu. Analogicznie do „Medytacji o życiu godziwym” (T.K.) prof. H. Jankowski napisał swoje „Drogowskazy” pokazujące jak żyć w socjalistycznym społeczeństwie w procesie przebudowy, na drodze do komunizmu. Zapytany „Czy szanowny Autor podąża wskazaną drogą?” odparł pytaniem: „Czy drogowskaz idzie w kierunku, który wskazuje?” Niestety utkwił na rozstajnych drogach. Czy tam pozostał nie wiem. Może miał konflikt sumienia, bo był człowiekiem myślącym i wrażliwym; skutkiem tego nie stronił od alkoholu? Podobnie jak prof. Leszek Kołakowski, prof. Henryk Jankowski też był działaczem młodzieżowym. Dziadek prof. T. Kotarbiński wygłaszał otwarte wykłady w czytelni przy Empiku adresowane do młodzieży robotniczej. Kiedy zostałem z polecenia KW PZPR relegowany z uczelni, jako nauczyciel akademicki i odsunięty od pracy z młodzieżą poprosiłem o pomoc prof. Henryka Jankowskiego. Po zapoznaniu się z moim problemem powiedział tajemniczo: „Skoro powiedziałeś ‘A’ trzeba powiedzieć ‘B’”. Jednym słowem dopingował mnie: idź dalej, bądź konsekwentny! Inaczej niż Leszek Kołakowski, który pochwalał niekonsekwencję. Podążanie złą drogą, to nie jest żadna konsekwencja, a raczej nałóg, upór i nieroztropność oddalająca od celu. Jestem wdzięczny moim Profesorom za mądre rady, ale nie ‘pasuje’ mi subiektywizm i relatywizm „Drogowskazów”. Próbuję zrozumieć jak się robi rachunek „poczuć moralnych” i co się zyskuje po takim „zabiegu”. Pocieszam się, że drogowskaz nie podąża tam, gdzie wskazuje. Smuci mnie fakt pozostania „Drogowskazu” na rozstaju dróg. To może być za duża cena „konsekwencji”! Wykłady i lektury dotyczące tematu styku prawa i moralności oraz ducha i etosu prawa, jego zasadniczej zgodności z systemem wartości i regułami postępowania, przy wszystkich różnicach między moralnością i prawem, sprowadza się do tego, że prawo moralne (i prawo stanowione w ogólności) są obiektywnymi normami postępowania, natomiast subiektywną normą moralności jest sumienie. Ważne są także godziwe motywy postępowania wyrażające dążenie dobrej woli do wartości: prawdy, dobra, piękna, współczucia, sprawiedliwości, szczęścia i w tym wszystkim do świętości. Świadectwo słowa i życia, daje wzory osobowe ku zbudowaniu innych. Ważna jest każda relacja osobowa, ale złe towarzystwo może wchłonąć pojedyncze osoby, a „Kto trafi między wrony, musi krakać tak jak one”. Mama przypominała mi, że „Dobrze wychowany człowiek zna mores”- (łac. „obyczaje”, jako skutek sumowania się czynów moralnie ‘walentnych’). Wartości często są definiowane jako „sensy możliwe”, które urzeczywistniają się przez nasze wybory i czyny. Niektórzy filozofowie przyjmują obiektywne istnienie wartości. Św. Paweł tak pisał: „Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił. Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili”. Ef 2,8-9(BT). Białystok, 29.11.2021A.D. Roman J. Koper

W jedności siła

Słowo zachęty w Nieszporach na Dzień Zesłania Ducha świętego. 5.06.2022 A.D. (Zielone Świątki, Pięćdziesiątnica) Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój. Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest, jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który [jest i działa] ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich. Ef 4,3-6. (BT). Duch Święty jest Bogiem, Duchem Miłości i Prawdy. Kluczowe słowa: Dawca Życia Bożego [gr. ZOO POJUN], Prawda [hebr. - EMET], wiara [EMUNA] i godny wiary [AMEN]. Cóż stoi na przeszkodzie, abyśmy byli napełnieni i ogarnięci mocą Ducha Świętego? Zielone Świątki, to Wiosna Kościoła. Porzućmy ‘starcze nałogi’, a więc ducha krytycyzmu [osądzanie, narzekanie, mściwość i zgorzknienie]. „z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości”. Ef 4,2. „Za każdy zły czyn nie unoś się gniewem na bliźniego i nie czyń nic, co jest dziełem zuchwalstwa”. Syr 10,6. „(.) Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują. Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”. Mt 5,44b.48 Czy Pan Jezus oczekując od nas doskonałości proponuje coś niemożliwego? Doskonałość możemy uzyskać w miłości i w prawdzie. „Kto zaś zachowuje Jego naukę, w tym naprawdę miłość Boża jest doskonała”. 1J 2,5. Kto karmi się Słowem Bożym, które jest Prawdą i dąży do jedności w Chrystusie, ten, zgodnie z pragnieniem Pana Jezusa, dąży do świętości. Por. J 17, 17n. Św. Paweł zadaje współwyznawcom, wierzącym w Chrystusa, pytanie retoryczne: „Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście.(…) Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? Za [wielką] bowiem cenę zostaliście nabyci . Chwalcie więc Boga w waszym ciele!” 1Kor 3,16; 6,19-20. Por. Ezdr 6,12. Drogą do jedności jest przebaczenie; obowiązek przebaczenia: „Wtedy Piotr podszedł do Niego i zapytał: <> Jezus mu odrzekł: nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy>>”. Mt 18,21-22. Więc przebaczaj bez końca! <>. Łk 17,3. Przebacz, jeśli żałuje. (Żal za grzechy jest jednym z warunków [Sakramentu] Pojednania. Potrzeba więc woli pojednania we wszelkich relacjach). - A co, jeśli odrzuca przebaczenie i nie ma woli pojednania? (Wrogość i pogarda: „pluję na twoje przebaczenie”). Ty jednak dąż do zgody! „Gdy idziesz do urzędu ze swym przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść z nim do zgody by cię nie pociągnął do sędziego, sędzia przekazałby cię dozorcy, dozorca zaś wtrąciłby cię do więzienia. Powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, póki nie oddasz ostatniego pieniążka”. Łk 11,58. Por. Mt 5,25. - Przebaczając uwalniasz się od swego przeciwnika! „Jeszcze nie opieraliście się aż do przelewu krwi, walcząc przeciw grzechowi. (…) Bo kogo miłuje Pan, tego karze, chłoszcze zaś każdego, kogo za syna przyjmuje (…) Starajcie się o pokój ze wszystkimi i o uświęcenie, bez którego nikt nie zobaczy Pana”. Hbr 12,4.6.14. Św. Piotr zachęca: „Przede wszystkim miejcie wytrwałą miłość jedni ku drugim, bo miłość zakrywa wiele grzechów”. 1P 4, 8. – Czyich grzechów? – Moich i bliźniego. Przestań plotkować! Zrezygnuj z zemsty, nie bądź sędzią we własnej sprawie! „Jeżeli to jest możliwe, o ile to od was zależy, żyjcie w zgodzie ze wszystkimi ludźmi. Umiłowani, nie wymierzajcie sami sobie sprawiedliwości, lecz pozostawcie to pomście [Bożej]! Napisano bowiem: Do Mnie należy pomsta, Ja wymierzę zapłatę – mówi Pan – ale: Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód – nakarm go, jeżeli pragnie – napój go! (.) Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!” Rz 12, 18-21. – Słodka (szlachetna) zemsta zawstydzi złego. Wzajemna troska „Troszczmy się o siebie wzajemnie, by się zachęcać do miłości i dobrych uczynków. Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak to się stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem (.)” Hbr ·10, 24-25a Ty, wobec siebie, ciesz się beztroską „Raduj się w Panu, a On spełni pragnienia twego serca”. Ps 37(36),4. „Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was” 1P 5,7. Największym darem miłości jest Obecność Boża „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać. Kto Mnie nie miłuje, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, który Mnie posłał, Ojca”. J 14,23b-24. Po Zmartwychwstaniu, przed Dniem Wniebowstąpienia Jezus ukazał się Apostołom. „A podczas wspólnego posiłku, kazał im nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca: <>” Dz 1,4-5. „A Jezus (.) rzekł do nich: <>. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: <>” J 20,21-23. W ten sposób ustanowił sakrament pojednania i dał władzę odpuszczania grzechów. Pięćdziesiątnica „Kiedy nadszedł wreszcie Dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wichru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić. (…) Jeden Duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim, tego co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wszyscy oni mieli wielką łaskę”. Dz 2, 1-4; 4,31-33. – W ten sposób Duch Święty umocnił pierwotny Kościół. Opr. R.K.