poniedziałek, września 19, 2016

Doradca

„Po owocu bowiem poznaje się każde drzewo;
nie zrywa się fig z ciernia ani z krzaka jeżyny nie zbiera się winogron.
Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro,
a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło.
Bo z obfitości serca mówią jego usta”. Łk 6, 44-45 (BT).

Niektórzy obserwatorzy ‘sceny politycznej’ stwierdzają, że Trzecia Rzeczypospolita jest pod pewnymi względami bezpośrednią kontynuacją Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Łatwo zauważyć w dziedzinie trendów szkolnictwa  i oświaty państwowej podobny nacisk na laicyzację wychowania. Dawniej wyrażano to jednym słowem: „partyjność”. Racja: kierownicza rola PZPR i hegemonia ZSRR to na szczęście miniony koszmar. Czy nauczyciele, lekarze, inżynierowie i prawnicy mogli sobie pozwolić na wolność moralną i postępować według sumienia? Tak wówczas jak i teraz w życiu publicznym wciąż są obecne osoby wierne wartościom chrześcijańskim i głosowi sumienia.
Pedagodzy wszystkich szczebli byli poddawani systemowej indoktrynacji. Nauczyciele akademiccy na przykład byli zobowiązani do podnoszenia swych kwalifikacji zawodowych i zdobywania stopni naukowych; ponadto musieli zdać ‘test partyjności’ i wykazać się ‘właściwą świadomością społeczną’. W 1967-72 macierzysta uczelnia delegowała mnie na seminarium doktoranckie na Uniwersytet Warszawski i szkolenia ideologiczne organizowane przez Wyższą Szkołę Nauk Społecznych przy Komitecie Centralnym PZPR w Warszawie. Na jedno z takich spotkań (mógł to być rok szkolny 1967/8) zaproszono prof. Tadeusza Kotarbińskiego, który jeśli dobrze pamiętam, miał wtedy osiemdziesiąte urodziny. Zorganizowano mu szczególny ‘benefis’: odczyt na temat ‘trudnych’ wyborów moralnych. Ogólnopolskie forum filozoficzne określało rangę tego wydarzenia. Były to jakby ‘świeckie rekolekcje’ dla towarzyszy z PZPR. Bez ironii: burzenie przez nich ładu moralnego opartego na religii, bez zastąpienia go wartościami, niezależnie od źródła tego kryzysu, prowadzi do katastrofy. Dostojny jubilat czasem jeszcze społecznie wygłaszał młodzieży robotniczej prelekcje na tematy filozoficzne
w empiku; tym razem radził pedagogom jak wychowywać młodzież, aby zmiany socjalistyczne nie pociągnęły całego społeczeństwa, w procesie transformacji ustrojowej, na dno. (Ze studentami nadal pracowała jego żona Janina Kotarbińska, z którą miałem zajęcia z logiki formalnej i metodologii).
Przepraszam Szanownych Czytelników, że nie będę cytować każdej wypowiedzi Prelegenta, spróbuję przekazać to, co najbardziej utrwaliło się w mojej pamięci; co nadal wydaje się ważne i aktualne.
Na wstępie prof. T. Kotarbiński powiedział mniej więcej tak: Mam wielki zaszczyt i olbrzymią satysfakcję, że przez całe życie nie należałem do żadnego stronnictwa < partii> i to mi pozwoliło pozostać wiernym etyce nauczycielskiej i nie nauczać niczego, o czym nie byłbym osobiście przekonany; < że to jest dobre, słuszne i prawdziwe>. (Por. List do Rzymian 14, 23).
Tą preambułą zadeklarował, że sumieniu nauczyciela przysługuje niezawisłość, a sąd moralny,
na który zgadzają się ludzie godni szacunku, jest normą etyki; sąd sumienia jest wspólny w gronie ludzi zacnych i ostateczny, przeto nie wymaga on innego uzasadnienia.
Prowadzący spotkanie doc. Janusz Kuczyński z wielką kulturą, pojednawczo i taktownie, złagodził nastrój towarzyszy zszokowanych, że profesor, w partyjnym gronie, szczyci się swą bezpartyjnością.
Są różnice, które są wartościami – powiedział. Właśnie to, co różni prof. T. Kotarbińskiego od nas
jest wartością na plus dla niego. Niech się szczyci każdy, kto jest człowiekiem sumienia!   
Dostojny jubilat, jako główny mówca w tej debacie, poszukiwał odpowiedzi praktycznych: ·jak postępować, by nie zasłużyć na wzgardę, lecz pozyskać słuszny szacunek?  (Zagadnienia etyczne)
jak ustrzec od nieszczęścia i uszczęśliwić siebie oraz osoby podopieczne, bliskie sercu?  (Felicytologia)
jak działać, aby wszystko, co się czyni układało się w sprawną całość?   (Prakseologia) ·Radził aby zbytnio nie filozofować. Wychowawca ma za zadanie pomóc młodym ludziom rozwinąć się w pełni. Wykształcić postawy: solidności i wiarygodności, opiekuńczej życzliwości, odwagi, dzielności w dobrem , współczucia i solidarności ze słabszymi i potrzebującymi.
Nadto wpoić ludziom odrazę do postaw i czynów nagannych, takich jak: tchórzostwo, zdrada, marazm, zawiść,  nienawiść, mściwość, okrucieństwo; wykształcić odruchy moralne: „by nie potrafili czynić zła, jak nie umieją zjeść żywego karalucha”.  (Por. Iz 1, 15-17; 2 Tm 3, 1-5).
Na pytanie jak podejmować trudne decyzje w przypadku kontrowersji (sporu) lub konfliktu wartości profesor radził: najpierw impuls serca, potem namysł i przykład ludzi szlachetnych. (Por. Jr 31, 33).
Zastanawiam się – argumentował – jak powinien postąpić człowiek, na którym można polegać, życzliwy i wierny, niezawodny przyjaciel. (Prelegent nie dobierał racji chrześcijańskich, ani światopoglądowych, do swoich tez, gdyż uważał, że to zbędne. Zasadniczo był w zgodzie z nimi). „Szczęśliwy mąż, który się ćwiczy w mądrości i który się radzi swego rozumu, który rozważa drogi jej w swym sercu i zastanawia się nad ukrytymi sprawami”. (Księga Syracha 14, 20-21 BT).
W braku pewności rozważam czy taki mój czyn nadaje się na przykład dla młodzieży.
„Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. Uważajcie na siebie!” (Ewangelia św. Łukasza 17, 1-2 BT).   
Jeżeli nadal nie wiem jak postąpić, pytam żonę. (Oklaski). To mnie nie zwalnia od werdyktu sumienia! 
„Prawo wypełni się bez kłamstwa, a mądrość jest wypełnieniem tego, co mówią usta godne zaufania”. (Księga Syracha 34,8 BT). „Żyjących z tobą w pokoju może być wielu, ale gdy idzie
o doradców, jeden na tysiąc”. (Księga Syracha 6, 6 BT).   
„Sumienie nasze tak jest ukształtowane, że żąda od nas postawy opiekuńczej względem wszelkiej istoty doznającej znajdującej się w zasięgu naszego możliwego oddziaływania. (…) W sytuacjach konfliktowych, oszczędzać ile się da, tych, co się znaleźli po przeciwnej stronie barykady, ani jednego ciosu ponad bojową konieczność”- argumentował Tadeusz Kotarbiński. Był też przeciwnikiem kary śmierci. Warto sięgnąć po dwie jego pozycje książkowe: „Sprawy sumienia”, Biblioteczka „Po Prostu”, Książka i Wiedza, Warszawa 1956 r. i „Medytacje o życiu godziwym”, Wiedza Powszechna, wyd. I. 1966 r., wyd. V 1986 r. Być może jest to pokłosie jubileuszu osiemdziesięciolecia urodzin Profesora.
Henryk Elzenberg zapamiętał Profesora w jednej z sytuacji ekstremalnych, gdyż widział „jak ten ‘pozakonfesyjny’ chrześcijanin w czasie wojny wynosił na rękach kobietę z warszawskiego getta”. Przypominam to wydarzenie, którego nie byłem świadkiem, by posłużyło jako przykład dla młodzieży.
Podsumowując, możemy powiedzieć, że etyka oparta na autonomii sumienia (własnym prawie podmiotowym) bazuje na doświadczeniu wewnętrznym pojedynczych osób. „W istocie rzeczy każdy
z nas, niezależnie od kogokolwiek innego, odwołuje się przede wszystkim do własnego sumienia. Ono wydaje w każdej sprawie moralnej sąd surowy, bezwzględny, ostateczny”. Głosy sumień to palestra! (Nie musimy w tym miejscu przypominać, że chrześcijaństwo nie da się zredukować do etyki).