wtorek, czerwca 28, 2022

Wspomnienie i świeże refleksje

„Człowiek roztropny nie gardzi myślą [obcą]…” Syr 32,18a(BT). Papież Franciszek zachęca nas do ewangelizacji i troski o ludzi na peryferiach. Obiegowe opinie lokują ich na manowcach lub marginesie życia społecznego. Nie chciałbym i nie zamierzam trzymać się schematów, ale warto przyglądać się doświadczeniu pokoleń zawartemu w języku, który koduje, przechowuje i przekazuje informacje, sensy i emocje z nimi przenoszone w relacje konkretnych ludzi. Język, jako organ ciała, giętko może omijać prawdę nie dlatego, że nie ma kości, ale wskutek intencji i sumienia osoby. Tego nie narzuca nam obyczaj językowy, Funkcjonuje natomiast obiegowa ideologia, która streszcza się dość banalnie, że „co jest możliwe jest dozwolone, zatem trzeba tak działać”; dość cyniczna reguła różnego typu oszustów: „Vulgus vult decipi, ergo decipiatur”.1 Przypomina mi się słynna modlitwa J. Tuwima. „…słowom przywróć jedyność i prawdziwość – niech „prawo” zawsze prawo znaczy, a „sprawiedliwość” sprawiedliwość!” 21.XI.2021 minęła siódma rocznica śmierci prof. Henryka Jankowskiego. Mam „poczucie moralne”, żeby go teraz wspominać. Słuchałem jego ciekawych wykładów, a w 67r. był recenzentem mojej pracy magisterskiej. Najbardziej wzbudził moją czujność umysłu i zaimponował demaskując tzw. definicje perswazyjne, które ‘przesterowują’ sens słów na dwa sposoby. Ta operacja inżynierii społecznej zakłada zmianę: 1) zakresu pojęć i ich desygnatów oraz 2) ładunku emocjonalnego związanego z ich wyrazami. Np.: „pyszne” już nie znaczy „napiętnowane, jako grzech główny”, lecz jako „coś dobrego, znakomitego”, sumienie nie oznacza sądu moralnego, zdefiniowanego, jako „synteresis” lub „syneidesis” - czyli zgodność sądu, czy pojęcia z etosem społecznym lub z Bogiem u ludzi wierzących, lecz jest nazwą „subiektywnego poczucia moralnego” funkcjonującego w społeczeństwie na określonym etapie rozwoju historycznego (relatywizm). Zastąpienie sądu sumienia poczuciem moralnym uchyla zarzut wymierzony w etykę prof. Tadeusza Kotarbińskiego, że „pachnie zakrystią lub plebanią”. Nie myślałem wówczas o przekłamaniu przez „definicję perswazyjną”. Prof. Maria Ossowska w swych wykładach i pismach z zakresu socjologii moralności wskazała na przypadek – „moral insanity” (obłęd moralny) u socjopatów, którzy nie mają sumienia i obecnie nie mogą na wolności funkcjonować w cywilizowanym społeczeństwie. Ważnym zadaniem jest wychowanie dzieci i formacja prawego sumienia! Walka o „klauzulę sumienia” w szkołach, sądach, szpitalach i w życiu aktualnie się zaostrza. Prof. H. Jankowski miał też wykształcenie prawnicze. Zapamiętałem dwa przykłady z pogranicza prawa i moralności. „Konflikt wartości” ilustrował traktorzysta, który orząc pole zahaczył o słup i uszkodził ciągnik narażając własne życie. Spowodował stratę dobra społecznego i należy go ukarać, ponieważ utrzymywał rodzinę i tę też naraził na szkodę, bo pewnie będzie musiał pokryć koszta naprawy. Zatem tym bardziej należy go ukarać. Teraz myślę, że nie ma tu konfliktu wartości społecznej i prywatnej, lecz tylko konflikt interesów władzy komunistycznej i obywateli. Drugim jest przerzucenie odpowiedzialności tylko na pracownika. W normalnym społeczeństwie byłby to raczej problem braku ubezpieczenia. Kolejnym przykładem jest „szkodnik Paszukanis”, który uważał, że prawny oskarżyciel powinien udowodnić winę powoda („onus probandi” –„ciężar dowodu”), a nie oskarżony swoją niewinność, (zasada domniemanej niewinności). Nie mówiąc o zasadzie właściwego przesłuchania: „audiatur et altera pars”, „sine ira et studio” i prawie do obrony. Sędzia Paszukanis podważył zasady stalinowskiego prawa. Został napiętnowany, jako szkodnik społeczny i wróg publiczny. Doceniam aktualność koniecznej reformy prawa i sądownictwa w Polsce, kontynuujące lewicowo-liberalne zakusy likwidacji rodziny, państwa i kościoła. Podziwiałem odwagę Profesora; było to dawno po śmierci Stalina i tzw. „odwilży”. Prof. Leszek Kołakowski wytykał legalne bezprawie i deprawację („prostytuowanie społeczeństwa”) przez PZPR i jej władze w PE ER Elu. Pochwalał niekonsekwencję i szybko musiał emigrować, bo został uznany za rewizjonistę i groziły mu represje. Zamierzał wrócić za dwa lata, a mógł aż po czterdziestu dwu. Analogicznie do „Medytacji o życiu godziwym” (T.K.) prof. H. Jankowski napisał swoje „Drogowskazy” pokazujące jak żyć w socjalistycznym społeczeństwie w procesie przebudowy, na drodze do komunizmu. Zapytany „Czy szanowny Autor podąża wskazaną drogą?” odparł pytaniem: „Czy drogowskaz idzie w kierunku, który wskazuje?” Niestety utkwił na rozstajnych drogach. Czy tam pozostał nie wiem. Może miał konflikt sumienia, bo był człowiekiem myślącym i wrażliwym; skutkiem tego nie stronił od alkoholu? Podobnie jak prof. Leszek Kołakowski, prof. Henryk Jankowski też był działaczem młodzieżowym. Dziadek prof. T. Kotarbiński wygłaszał otwarte wykłady w czytelni przy Empiku adresowane do młodzieży robotniczej. Kiedy zostałem z polecenia KW PZPR relegowany z uczelni, jako nauczyciel akademicki i odsunięty od pracy z młodzieżą poprosiłem o pomoc prof. Henryka Jankowskiego. Po zapoznaniu się z moim problemem powiedział tajemniczo: „Skoro powiedziałeś ‘A’ trzeba powiedzieć ‘B’”. Jednym słowem dopingował mnie: idź dalej, bądź konsekwentny! Inaczej niż Leszek Kołakowski, który pochwalał niekonsekwencję. Podążanie złą drogą, to nie jest żadna konsekwencja, a raczej nałóg, upór i nieroztropność oddalająca od celu. Jestem wdzięczny moim Profesorom za mądre rady, ale nie ‘pasuje’ mi subiektywizm i relatywizm „Drogowskazów”. Próbuję zrozumieć jak się robi rachunek „poczuć moralnych” i co się zyskuje po takim „zabiegu”. Pocieszam się, że drogowskaz nie podąża tam, gdzie wskazuje. Smuci mnie fakt pozostania „Drogowskazu” na rozstaju dróg. To może być za duża cena „konsekwencji”! Wykłady i lektury dotyczące tematu styku prawa i moralności oraz ducha i etosu prawa, jego zasadniczej zgodności z systemem wartości i regułami postępowania, przy wszystkich różnicach między moralnością i prawem, sprowadza się do tego, że prawo moralne (i prawo stanowione w ogólności) są obiektywnymi normami postępowania, natomiast subiektywną normą moralności jest sumienie. Ważne są także godziwe motywy postępowania wyrażające dążenie dobrej woli do wartości: prawdy, dobra, piękna, współczucia, sprawiedliwości, szczęścia i w tym wszystkim do świętości. Świadectwo słowa i życia, daje wzory osobowe ku zbudowaniu innych. Ważna jest każda relacja osobowa, ale złe towarzystwo może wchłonąć pojedyncze osoby, a „Kto trafi między wrony, musi krakać tak jak one”. Mama przypominała mi, że „Dobrze wychowany człowiek zna mores”- (łac. „obyczaje”, jako skutek sumowania się czynów moralnie ‘walentnych’). Wartości często są definiowane jako „sensy możliwe”, które urzeczywistniają się przez nasze wybory i czyny. Niektórzy filozofowie przyjmują obiektywne istnienie wartości. Św. Paweł tak pisał: „Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił. Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili”. Ef 2,8-9(BT). Białystok, 29.11.2021A.D. Roman J. Koper

Brak komentarzy: