Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Chrystus. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Chrystus. Pokaż wszystkie posty

wtorek, czerwca 28, 2022

Humor Nauczyciela

 - Dziadku, czy zawsze musimy z taką powagą rozmawiać o rzeczach ważnych? Czy Pan Jezus ma poczucie humoru?

- Tak. To bardzo mądre pytania. Odpowiem ci jak potrafię; spróbuję też docenić twoje wymagania odnośnie radości i zabaw w sprawach najbardziej poważnych.
- Dziadku, dlaczego bogacz, po rozmowie z Jezusem, bardzo się zasmucił? Czyż Dobra Nowina nie jest radosna?
- Pozwól, że najpierw pochwalę Twoją dociekliwość, a teraz razem przeczytajmy opowiadanie o bogatym młodzieńcu i wspólnie zastanówmy się czego naprawdę brakowało [do szczęścia] temu człowiekowi. Propozycja Jezusa dotyczyła powołania go do grona uczniów, a może i apostołów. Biedacy zapewne zazdrościli mu i mogli wątpić w słuszność pospolitego porzekadła, że: „Pieniądze szczęścia nie dają”. -A on się zasmucił.

Zapytał Go pewien zwierzchnik: <<Nauczycielu Dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? Jezus mu odpowiedział: <<Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Znasz przykazania: Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij twego ojca i matkę!>> On odrzekł: <<Od młodości przestrzegałem tego wszystkiego>>. Jezus słysząc to rzekł mu: <<Jednego ci jeszcze brak: sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie; potem przyjdź i chodź za Mną>>. Gdy to usłyszał mocno się zasmucił, gdyż był bardzo bogaty. Jezus zobaczywszy go [takim] rzekł: Jak trudno bogatym wejść do królestwa Bożego. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego>>”. Łk 18,18-25. Por.: Mt 19,16-22; Mk 10,23-27.

- Wiesz dziadku, najbardziej podobało mi się to powiedzonko o wielbłądzie. - Z tym „uchem igielnym” to pewnie Jezus żartował? – Może nie chodziło o juczne zwierzę tak popularne u Żydów i Arabów, ani o zwykłą igłę do szycia? - A to zagadka!
- Owszem, masz rację! W Jerozolimie, tam gdzie Jezus nauczał, w murze były dwie bramy: mała i duża; na użytek świątyni i pasterzy. Tę małą – owczą bramę – nazywano uchem igielnym, a wysoka była dla wielbłądów, i nie tylko.
- Dziadku, już wiem: ten zwierzchnik był za wysoki do niskiej bramki, słyszałem, że wielbłąd może przejść przez nią na kolanach (pod warunkiem, że nie jest objuczony).
- To już część zagadki wyjaśniłeś! Czy chciałbyś rozszyfrować więcej?
- Zgoda, ale pozwól, że będę nadal zadawał pytania.
- Dlaczego Jezus wykorzystał oczywisty fakt, że wielbłąd jest wyższy od owcy? Przecież nie rozmawiał z jednym z pasterzy tylko z kimś wykształconym, może z faryzeuszem,
kimś takim jak Nikodem? Za przyrównanie go do wielbłąda mógłby się obrazić.
- Traktujesz tę –najkrótszą- przypowieść jako osobisty przytyk do rozmówcy?
Tym razem to dla mnie zagadka, którą mi zadałeś przez swą dociekliwość. Przypuśćmy, że ten rozmówca miał na imię Gamaliel. – „Gamal” po hebrajsku znaczy „wielbłąd”.
Teraz moja kolej: jak myślisz, dlaczego młodzieniec nie obraził się za tę aluzję?
- Bo Jezus spojrzał z miłością na niego zanim powiedział czego mu brakuje do doskonałości. Nie wiemy czy sprzedał swój majątek, ale pewnie nie zapomniał Miłości.

- Brawo dziadku! Czytałem w Dziejach Apostolskich o tym, że Gamaliel wygłosił, na zebraniu Sanhedrynu mowę w obronie Apostołów prześladowanych za wiarę i nauczanie, po której zostali zwolnieni z więzienia. Patrz: Dz 5,33-39.
- Jeśli rozmówcą Jezusa, bogatym młodzieńcem, naprawdę był Gamaliel, to nasza przypowieść o wielbłądzie i uchu igielnym jest dowcipna, twórcza i aktualna.
- Czy możemy przeczytać jeszcze przemówienie Gamaliela?

(.) Gamaliel, uczony w Prawie i poważany przez cały lud (.) zabrał głos w Radzie: <<Mężowie izraelscy – przemówił do nich – zastanówcie się dobrze co macie uczynić z tymi ludźmi. Bo niedawno temu wystąpił Teodas, podając się za kogoś niezwykłego. Przyłączyło się do niego około czterystu ludzi, został on zabity, a wszyscy jego zwolennicy zostali rozproszeni i ślad po nich zaginął. Potem podczas spisu ludności wystąpił Judasz Galilejczyk i pociągnął lud za sobą. Zginął sam i wszyscy jego zwolennicy zostali rozproszeni. Więc i teraz wam mówię: Odstąpcie od tych ludzi i wypuście ich! Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie możecie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem>>. Usłuchali go. A przywoławszy Apostołów kazali ich ubiczować i zabronili im przemawiać w imię Jezusa, a potem zwolnili. A oni odchodzili sprzed Sanhedrynu i cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla imienia [Jezusa]. nie przestawali też co dzień nauczać w świątyni i po domach, i głosić Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie”. Dz 5,34-42. Por. Za 13,7-8.

Imponująca jest mowa i postawa Gamaliela. – Walczył jak lew [hebr.: Arie], i wygląda na to, że z wielbłąda stał się zakonspirowaną owieczką! W Biblii Tysiąclecia jest przypis: Gamaliel to „jeden z siedmiu najgłośniejszych nauczycieli prawa żydowskiego. Według późniejszej tradycji miał być cichym zwolennikiem chrześcijaństwa i nawrócić się”. Patrz: przypis do Dz 5,34.
- Dziadku, Apostołowie też mieli imponujące poczucie humoru i odwagę, że cieszyli się z cierpienia i kontynuowali DZIEŁO Jezusa! Czy możemy znaleźć tekst potwierdzający humor Pana Boga i jakoś odróżnić go od pospolitych dowcipów i sztucznej wesołości?

Psalmista zadaje pytanie:
„Dlaczego narody się buntują,
czemu ludy knują daremne zamysły?
Królowie ziemi powstają
i władcy narodów wraz z nimi
przeciw Panu i przeciw Jego Pomazańcowi.
<<Stargajmy ich więzy
i odrzućmy od siebie ich pęta!>>
Śmieje się Ten, który mieszka w niebie.
Pan się z nich naigrawa,
a wtedy mówi do nich w swoim gniewie
i w swej zapalczywości ich trwoży:
<<Przecież Ja ustanowiłem sobie króla
na Syjonie, świętej górze mojej>>”. Ps 2,1-6.

- Ten Psalm opisuje walkę z Bogiem i Zbawicielem, z Kościołem, wiarą i cywilizacją chrześcijańską. Na szczęście Pan Bóg ma poczucie humoru; podobnie i Chrystus Król.
- Chciałbym jeszcze zapytać o konsekwencje polityczne i społeczne, jeśli mamy czas i okazję o tym rozmawiać.
- Gamaliel w mowie obronnej prawdopodobnie powoływał się na to proroctwo, które przypomniał I wypełnił Jezus przed aresztowaniem. Mt 26,31-35. Por. Za 13,7-8.
- Czy możemy się upewnić? Ten wątek jest ciekawy i, w pewnym sensie, nowy dla mnie, a przy tym dotyczy naszych problemów wiary.

Wówczas Jezus rzekł do nich: <<Wy wszyscy zwątpicie we Mnie tej nocy. Bo jest napisane: Uderzę pasterza, a rozproszą się owce stada. Lecz gdy powstanę, uprzedzę was do Galilei>>”. Mt 26,31-32.

Uderzenie w pasterza, to swoiste sito, które odsiewa słabych, ale Jezus wiedząc o naszej słabości nie zwątpił w wartość swych uczniów, wyznawców, i tych, których wciąż posyła; nie zwątpił w nas Z pewnością Kościół, który przeszedł i przetrwał te wszystkie próby jest Dziełem Bożym.
-Interesują mnie jeszcze liderzy polityczni i ich zwolennicy.
-Gamaliel wyjaśnił, że ludzkie układy i struktury nie mają większej trwałości historycznej. Po śmierci lub upadku lidera jego myśl, czy sprawa rozpadnie się.
-Czy takie kryterium trwałości struktur i procesów społecznych jest powszechnie ważne? Czy, na przykład, po śmierci tyrana wojna się skończy?
- Tak, ale nie od razu, natychmiast. Trwały pokój jest zbudowany na sprawiedliwości.
Jezus jest Księciem Pokoju i Królem sprawiedliwości. Nasz dobry humor i radość życia są owocem tych Jego największych darów danych nam po zmartwychwstaniu. To najlepsza wieść i nieprzemijająca nowina, że już nie jesteśmy Jego sympatykami, ale przyjaciółmi, powiem więcej jesteśmy dziećmi Bożymi. Przekonuje nas o tym św. Paweł, gdy pisze:

Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. (.) Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa; skoro wspólnie z Nim cierpimy, to po to, by wspólnie mieć udział w chwale”. Rz 8,14.16-17.

- To poprawia mi humor i napawa radością, wiem, co wystarczy do szczęścia i dlaczego mogę zrezygnować z wyścigu po władzę, zaszczyty, sławę i inne dobra tego świata.
- Miłość nigdy nie ustaje – bo miłość jest z Boga. (Por.: 1Kor 13,8a; 1J 4,7b.).

B-stok 19.06.2022 A.D. Roman J. Koper

poniedziałek, września 08, 2014

Słowianie zawsze się dogadają

                                                                                            „Odstąp od złego, czyń dobro ;
                                                                                             szukaj pokoju, idź za nim!
                                                                                             oczy Pana [zwrócone są] 
ku sprawiedliwym,
                                                                                             a Jego uszy na ich wołanie”.

                                                                                                           Ps 34(33),15-16.BT



Późny sobotni wieczór w Sankt Petersburgu to dla wielu ludzi czas świątecznego wypoczynku. 
Nasz pobyt tutaj to spotkania z Młodzieżą Wszechpolską w kościołach, zajęcia kulturalne takie jak romantyczny wieczór w operze na balecie ”Giselle”, spacery w białe noce i zwiedzanie miasta co drugi dzień. Niezapomniane wrażenia: przepiękna architektura; cerkwie zamienione w muzea, które można zwiedzać tylko z biletami dla grup zorganizowanych z przewodnikiem, nadto: dla cudzoziemców odpowiednio  droższymi. Znalazła się też okazja podróży morskiej przez Zatokę Fińską i obejrzenia carskiego pałacu zimowego. Moi gospodarze mili i gościnni zwykle czekali z kolacją, mimo, że nasze towarzystwo na ogół organizowało posiłki grupowo we własnym zakresie. Z rana chciałem kupić pszenny chleb na „świąteczny stół” i planowałem to zrobić w drodze powrotnej; tymczasem w natłoku zajęć i słabej znajomości miasta wieczorem to było niewykonalne. 

Nadmiar wrażeń, zmęczenie, chwila nieuwagi i oto minąłem jedyny przystanek, na którym miałem przesiadkę na drugą linię metra w kierunku stacji docelowej „Moskowskaja” w pobliżu miejsca mego zakwaterowania. Minęła godzina dwudziesta trzecia. – Moja urocza dwunastoletnia Przewodniczka 
o imieniu Daria, starsza córka gospodarzy,  u których gościłem, nie oprowadzała mnie tak późno po mieście. Tego wieczoru na szczęście  wracałem z księdzem Jackiem. Ustaliliśmy, że jedziemy 
w niewłaściwym kierunku i w dodatku dość szybko oddalamy się od celu. W tych okolicznościach najprościej było zapytać kogoś z pasażerów o drogę, bo konduktora w naszym wagonie nie było, 
a czas naglił...  Nie ma obawy, do rana wrócimy – poza tym jest dobra okazja do rozmowy.
  
- Rozejrzałem się wokoło i zagadnąłem po rosyjsku stojącego obok nas mężczyznę w średnim wieku: 
- Izwinitie, pożałuista, kak mnie wskore wiernutsja na wtoroje metro(- s  s’ew’era na jug) k ostanowke „Moskowskaja”?  
(- Przepraszam, jak mogę szybko wrócić na  drugą linię metra [z północy na południe] w kierunku stacji „Moskowskaja”?) 
Chyba pomyliłem kierunki (?) Próbowałem mu wyjaśniać jeszcze coś o „przegapionej” przesiadce, ale już nie pamiętam. – „Ważyłem” każde słowo i szło mi dość „kulawo”…  
Można się domyślać, że nasz Towarzysz Podróży wcześniej  obserwował nas i  słyszał o czym mówimy. Z uwagą wysłuchał o co chodzi, a potem, nie wiem dlaczego uznał, że ten język (rosyjski) nie jest dla nas „zbyt przyjazny”. W każdym razie dał nam do zrozumienia, że tak myśli… 
 -  Może wiedział, że wówczas w Polsce w Szkole Powszechnej nauka języka rosyjskiego była  obowiązkowa (?) 
 Po angielsku wyjaśnił nam jak dalej jechać i dodał z uśmiechem: „Słowianie zawsze się dogadają!”


Bardzo ucieszyło nas i trochę rozbawiło to „dziwne” stwierdzenie, po którym nasz Przygodny Przewodnik się przedstawił: 
 - Jestem Wiktor.  
Po czym i ja z księdzem Jackiem wymieniliśmy swoje imiona i uścisk dłoni.
 To dobre imię – dodałem z wdzięczności – znaczy „Zwycięzca”.
 Nasz nowy Znajomy uśmiechnął się i jakby onieśmielony powiedział: 
-  Nawierno mnie nużdno pobiedit’ samogo s’ebia?
(- Pewnie muszę zwyciężyć samego siebie!?)
 - To bardzo roztropna postawa!  
- Wtrąciłem nie czekając, co jeszcze powie.
„Cierpliwy jest lepszy, niż mocny, 
opanowany – od zdobywcy grodu”. Księga Przysłów 16, 32.(BT). 
Panować nad sobą może tylko człowiek dojrzały, a miasto może  zdobyć pospolity gangster… 
Wiktor uśmiechnął się, uniósł swą teczkę w stronę Księdza i otwierając  ją odsłonił duże, jasne bochenki chleba, po czym powiedział: 
- Grab it, please! 
(- Weź,  proszę!)
 A Ks. Jacek odpowiedział: 
- Thank You, I don’t need it!  
(- Dziękuję bardzo, nie potrzebuję!)
 – Touch at least!  
(-To chociaż dotknij!)  – poprosił. 
– Obdarowany posłusznie zbliżył dłoń do chleba.
 – Jeszcze gorący! 
Powiedział głośno, i żeby tak szlachetny gest nie został odrzucony, wskazując na mnie 
prawie wyszeptał: 
- Give him! 
( - Daj jemu!) 
Wiktor wykonał kolejny gest przyjaźni  i wręczył mi gorący bochen białego chleba, o północy
 w metro! Po czym jakby sam zaskoczony swym zachowaniem, czy chcąc zapobiec dalszym protestom wyjaśnił, że wraca z pracy (z drugiej zmiany w piekarni i ma jeszcze dużo chleba na użytek własnej rodziny). Tam , gdzie  jest miasto Świętego Piotra (Sankt Petersburg),  gości obdarza się chlebem!
 Miałem w teczce Nowy Testament  w języku rosyjskim –wymieniliśmy prezenty, a potem każdy pojechał z radością swoją drogą… 

środa, stycznia 22, 2014

Okulary


Dlaczego o to pytasz? Nie ma już tego domu. Nie zauważyłem, kiedy z całej posesji zostały zgliszcza. Rudera zarośnięta krzakami, okna zabite deskami. Czy to zabezpieczenie przed nieproszonymi lokatorami i ostateczną dewastacją? Kiedy z pięknego domu z ogrodem, pamiętającego ciężkie i burzliwe czasy XX wieku  zniknęli mieszkańcy (i właściciele)? Mieszkała tam jakaś rodzina, ale mimo bliskiego sąsiedztwa nie udało mi się nawiązać z nimi znajomości. Parcela jest odgrodzona od publicznej drogi i oddzielona od jezdni  prostym, drewnianym płotem; za płotem krzewy. Były też psy, ale w obejściu, za ogrodzeniem. Stamtąd czasem słyszałem ujadanie psów, a innym razem krzyki ludzi. Ulica Szpitalna w połowie już pod nową zabudową przestała istnieć; zniknęło wiele starych, parterowych domów. Z nieutwardzonej drogi bez chodników,  łączącej ulicę Wołodyjowskiego, w pobliżu której były rosyjskie koszary, z dawną ulicą Garbarską, zmieniła się w pozostałej części w piękną ulicę z nowoczesną zabudową i jedną z dróg dojazdowych do Szpitala Uniwersyteckiego.

Jeśli naprawdę chcesz to wiedzieć, to na tej starej drodze przez wiele lat „przemierzałem kilometry”, bo mieszkam tu niedaleko. Pewnego razu (w końcu lat siedemdziesiątych)zaczepiła mnie na tej ulicy starsza kobieta i pytała o drogę do dworca. Prawie z płaczem poprosiła mnie o sto złotych na bilet do Lublina, (jeśli dobrze pamiętam), bo chce wrócić do domu, do dzieci.  Pocieszyłem ją i wspomogłem nie wdając się za wiele w jej osobiste życie. Za kilka dni usłyszałem lament tej samej kobiety dobiegający z podwórza tamtego domu. Zdziwiłem się, że ona tam mieszka. Często płakała i robiła wrażenie, że jest tam wbrew woli przetrzymywana; jak w areszcie domowym. Tak było wiele razy. Ktoś powiedział, że nieboga cierpi na demencję i ciągle chce uciec z tego domu. To nie przekonało mnie, ale współczułem jej. Sam niekiedy usiłuję o wielu rzeczach zapomnieć.


Była wiosna, a właściwie przedwiośnie. Śnieg i lód zniknęły, woda wyżłobiła bruzdy i wsiąkała w ziemię. Rozwinęły się bazie i pąki na gałęziach drzew spulchniły się i pogrubiały. Jest materiał na wielkanocne palmy. Po Niedzieli Palmowej czas jakby przyśpiesza. Cała przyroda pragnie przejścia ze śmierci do życia. Pewnie, dlatego że Wielkanoc – Pascha, – jako przejście ze śmierci do życia ma wymiar kosmiczny. „(…)całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia. Lecz nie tylko ono, ale i my sami, którzy już posiadamy pierwsze dary Ducha, i my również całą swoją istotą wzdychamy, oczekując - odkupienia naszego ciała.” List do Rzymian 8, 22-23.

Lubię, gdy rano jest widno; blask poranka działa bardzo inspirująco, a rześkie powietrze dodaje energii. Ferie, nie muszę iść do pracy. Miałem sen, z którego jeden obraz zapamiętałem wyraźnie: stałem na korytarzu przed lustrem i przyglądałem się sobie. W moich okularach z pogiętą metalową ramką brakowało prawego szkła. Zdjąłem je, wyprostowałem ramkę i zastanawiałem się czy da się jeszcze wstawić brakujące szkło. Dobrze, że to tylko sen, bo nie mam innych okularów, pomyślałem i spokojnie wyszedłem z domu.    

To był Wielki Piątek. Ogarnął mnie przeszywający chłód. Na jedynym istniejącym chodniku, przed blokiem, leżał jakiś mężczyzna. Upewniłem się, że żyje, ale nie był w stanie wstać, lub chodzić o własnych siłach – „pijany w dym”. Z trudem udało mi się go obudzić. Pomyślałem, że nie mogę go tak zostawić i postanowiłem odprowadzić go do jego domu. Wówczas nie było jeszcze na ulicach Białegostoku ludzi bezdomnych, przynajmniej ja o takich nie słyszałem. Holuję tego jegomościa jak worek piachu, a on, co chwilę prosi żeby odpocząć, kto ma odpocząć on, czy ja?! Dał do zrozumienia, że mieszka na tej ulicy (Szpitalnej), ale nie chciał podać adresu, bo mnie nie znał i trochę się wstydził, a trochę obawiał tego, co wyniknie dalej. W połowie ulicy zaparł się mocniej na własnych nogach i usiadł na ławeczce przy jakimś domu, żeby odpocząć.

(Przed wielu domami były proste ławki: dwa paliki  wbite w ziemię i na nich deska. ) Po chwili zamiast iść dalej dał do zrozumienia, że minęliśmy jego dom, poprosił, żeby go tu zostawić, i gdy będę wracał zawiadomić kompana, z którym pił. (Wymienił numer domu). Przyjdzie po niego i razem wrócą? 
(Myślałem, że może i on tam mieszka?) Wracając przechodziłem koło wspomnianego domu, ale nie wszedłem na posesję; płot, furtka i zły pies zatrzymały mnie na ulicy. Próbowałem  przez krzaki  za płotem zobaczyć numer domu i spostrzegłem  dziewczynę, którą chciałem poprosić o pomoc, ale ona z „wiskiem” uciekła. Nie wiem, dlaczego była tak bojaźliwa na własnym podwórku, czy miała jakieś przykre doświadczenia?!  Z furią wybiegł z domu pijany mężczyzna, domyślam się, że jej tata i wykazał więcej śmiałości niż ja. - Wyskoczył na ulicę. Nie chciał słyszeć wyjaśnień, ani uznać, że mam prawo znajdować się na ulicy tak samo jak on. Na powitanie wymierzył mi szybki cios w twarz i zbił na policzku prawe szkło okularów. Moja żona słysząc hałas przybiegła z mieszkania do nas. Widocznie obserwowała całe zajście przez okno. Na widok zbędnego świadka zajścia Pijany Obrońca Córki szybko wrócił na swoje podwórko, a ja z żoną wróciłem do domu.


W korytarzu spojrzałem w lustro, zobaczyłem na twarzy swoje okulary z pogiętą ramką, bez prawego szkła, zdjąłem je i  prostując metalową ramkę myślałem, czy da się wstawić nowe szkło. Dziwne, ale nie przeżywałem żadnego żalu, ani niepokoju. To zagadkowe "deja vu" nie było złudzeniem – wyraźnie przypomniałem sobie sen i zrozumiałem do czego się odnosił. Optyk w Zakładzie przy ul. Sienkiewicza  wstawił mi brakujące szkło. Święta Wielkanocne przeżyłem z nowym „szlifem” i w lepszej atmosferze rodzinnej. Zrozumiałem że na moją żonę mogę liczyć  jak na Pomoc Boską. Prawdopodobnie nie pamiętałbym o tamtej przygodzie, gdyby nie nowe fakty. Znów te okulary?! Tak.


Tym  razem idąc ulicą Szpitalną wracałem w Niedzielę z Kościoła. Nie zauważyłem jak i kiedy zgubiłem prawe szkło moich okularów. Dziwne, widziałem dobrze bez niego i dopiero w domu przed lustrem  zauważyłem jego brak.( To zdarzenie nagle odświeżyło mi pamięć. Nie musiałem zapamiętać faktów sprzed 35 lat!) Szkła nie znalazłem, ale przechodząc kilkakrotnie koło pamiętnego domu stwierdziłem, że tam już nikt nie mieszka. Zaniedbany pustostan zmierza ku ostatecznej ruinie. Nie wiem, co się stało z domownikami. Szkoda mi tej dziewczynki, z powodu której straciłem prawe szkło od okularów, (ale zachowałem prawe oko - (Za 11,17), szkoda mi kobiety, która szukała domu, bo tam, gdzie mieszkała nie była  u siebie. Zastanawiam się, czy ci mężczyźni,  kiedy wytrzeźwieli  chcieliby spotkać mnie ponownie. Tak wiele pytań bez odpowiedzi…  -  Jaka siła usunęła stąd tych „ moich” sąsiadów?  

poniedziałek, września 16, 2013

Witaj szkoło

„Pożegnanie lata”: festyny, biwaki, pikniki, koncerty - ostatni akord wakacyjnej przygody - nabiera sensu niczym głęboki wdech przed startem. Koniec beztroski? Jak dla kogo... Jednych niepokoi drożyzna lub brak podręczników. Banki wielkodusznie (wietrząc interes w niedostatku) oferują pożyczki na wyprawkę szkolną dla dziecka. „Niewidzialna ręka” gromadzi „plecaki pełne uśmiechów” (nie tylko z podręcznikami) dla ubogich dzieci przy Parafii. Dziennikarze podają, co jest przedmiotem debaty i jaki jest „obiektywny interes” dzieci i ich rodziców. Czy sześciolatki mają rok wcześniej iść do szkoły? –Szybciej rozpoczną naukę, co zapewne będzie z korzyścią dla rzeszy nauczycieli, którym grozi bezrobocie z powodu niżu demograficznego. Z drugiej strony: czy dzieci, dobrze, bo wcześnie wyedukowane, będą miały pracę? Przyśpieszanie ich wieku produkcyjnego i wydłużanie pracy do emerytury zwiększy prawdopodobieństwo bezrobocia. Czy szkoła ma uczyć i wychowywać, czy tylko zadbać o maksymalny dostęp do informacji? Jakich i w jakim celu? Jeśli rodzice mają wydłużony czas pracy, to czy ich dzieci nie pozostaną bez opieki wychowawczej; nie zapewni tej opieki podwórko, ulica, ani Internet. Inni „walcząc z hałasem” wszczynają dyskusję na (zastępczy) temat: szkoła z dzwonkiem, czy bez dzwonka? Jakby tego było za mało nie zakończono reformy wychowania i nauczania (ani co do formy, ani co do treści). Kryzys… Dobrze jest w czasie kryzysu nie rezygnować z wcześniejszych zobowiązań i nie wpadać w panikę, gdy wzrasta chaos. Przysłowie ludowe mówi: „Zamiast narzekać na ciemności, zapal świeczkę!” „Wychowywać będziemy w miłości i w prawdzie”.- Takie zobowiązanie programowe podjęliśmy jako pedagodzy. Tradycyjnie debatę nad treścią tego programu inspirowała modlitwa i ogólnopolskie rekolekcje prowadzone przez Duszpasterstwo Nauczycieli zaraz po zakończeniu roku szkolnego – od 2 do 5 lipca. Raz w roku jechaliśmy w tym celu do Częstochowy, gdy byłem jeszcze czynnym nauczycielem.– Pamiętam jubileuszową pielgrzymkę. Brat Stanisław i ja wyjechaliśmy z Białegostoku pociągiem pośpiesznym i w Warszawie pojawił się problem. Na międzynarodowy pociąg do Pragi przez Częstochowę, który miał odjechać za kilka minut w kasie biletowej nie było miejscówek i poradzono nam aby je kupić u kierownika pociągu. Kierownik pociągu powiedział, że tym pociągiem nie pojedziemy, jeśli nie mamy miejscówek kupionych w kasie. Po czym wyprosił nas z pociągu. Następny pociąg za dwie godziny, więc będziemy spóźnieni, a ten rusza za dwie minuty. „Panie, chyba nie chcesz żebyśmy tu czekali dwie godziny – chciałbym jechać tym pociągiem” – modliłem się w duchu. „Powiedz to głośno!” – Podszepnął mi głos wewnętrzny. „Chcę jechać tym pociągiem do Częstochowy, a nie mam miejscówki.” – Powiedziałem jakby w przestrzeń. Mężczyzna z głową w otwartym oknie pociągu skinął w moją stronę i powiedział: „Proszę tu podejść, mam trzy wolne miejscówki – moi koledzy wsiądą w Krakowie.” Kierownik pociągu sprawdzając bilety nie krył zdziwienia, gdy nas zobaczył i stwierdził, że mamy miejscówki (o trzeciej zapasowej nie wiedział). Ofiarodawca dwu miejscówek również był nauczycielem. Jechał na jakąś praktykę do Pragi ze studentami politechniki, którzy mieli dosiąść w Krakowie. Opowiedział nam o ciekawym zdarzeniu ze swej dotychczasowej podróży. Tydzień przed wyjazdem, gdy wszystko było przygotowane, i miał przy sobie bilety dla całej grupy, został okradziony. Bardzo zmartwiony, wszedł do kościoła żeby się pomodlić, zebrać myśli i schronić przed ulewą, bo właśnie rozszalała się burza. Był bezradny; nie wiedział, co robić dalej. Burza minęła. Przez witraże kolorowymi refleksami zajrzało słońce. Nasz Znajomy, zdany na Wolę Bożą, bez buntu i bez niepokoju wyszedł z kościoła i pierwszą rzeczą, na którą zwrócił uwagę był cementowy kosz na śmieci obok kościoła cały napełniony wodą. - Jakież było jego zdziwienie i radość, gdy zobaczył pływające na wodzie swoje bilety. „Bogu dzięki, jestem uratowany!” Pomyślał. „Szczęśliwy mąż, którego Ty wychowujesz, o Panie, i prawem Twoim pouczasz, by dać mu odpocząć w dniach nieszczęśliwych…” Ps 94(93)12n. „Szczęśliwi, których moc jest w Tobie, którzy zachowują ufność w swym sercu”. Ps 84(83)6. „Lecz ja zawsze będę z Tobą: Tyś ujął moją prawicę; prowadzisz mnie według swojej rady i przyjmiesz mnie na koniec do chwały.” Ps 73(72) 23n. Jesteśmy u celu: Częstochowa. Dziękujemy! Uścisk dłoni: „Do następnego spotkania!” Podniosły nastrój sprawia, że po roku pracy w szkole i paru godzinach podróży w pociągu nie czujemy zmęczenia. Co chwilę spotykamy znajomych. Po zakwaterowaniu przychodzimy na Apel Jasnogórski. Ogólnopolskie rekolekcje nauczycieli i wychowawców mają na celu budzenie sumień i szukania drogi wyjścia z kryzysu. Powrót do wartości: Prawdy, Dobra i Piękna, wzajemnego szacunku, szczerości i wzajemnego zaufania to sposób na uzdrowienie relacji międzyosobowych. Państwo zamiast pomagać rodzinie ogranicza ją w dziedzinie wychowania. Także szkoła ma z góry narzucony system i ograniczone do minimum, funkcje wychowawcze. Brak sprzeciwu, konformizm, nie tylko środowisk nauczycielskich, polegający na tym, że ludzie dążą do pogodzenia sprzecznych wartości i ideałów, prowadzi do wewnętrznego rozdarcia, nerwicy; niszczy radość życia. Postawy autentyczne to z jednej strony solidarność, z drugiej sprzeciw. To wymaga postawy jasnej, godnej i odważnej ze strony każdej osoby. Środowiska twórcze i media pełnią również swoistą rolę (misję) wychowawczą. Trzeba wciąż rozbudzać miłość przyrody, kultury i ojczyzny. Nie wolno też rezygnować z wychowania do pokoju. Brutalne wzory zachowań i przemoc w mediach zmieniają świadomość w kierunku większej tolerancji na zło, które staje się swojskie, normalne i bardziej zabójcze. Fakty świadczą same za siebie. Psychologia wychowawcza rozróżnia kilka poziomów integracji osobowości. Integracja popędowa. (Sfera społeczna i duchowa także redukują się do sfery popędowej ). Drugi typ to integracja społeczna; osobowość wykreowana przez grupę odniesienia. Trzecia osobowość zintegrowana przez wartości naturalne i moralność. Czwarty, wyższy typ stanowi osobowość zintegrowana teologicznie, gdzie „wiara i świadomość religijna przenika cały ‘chemizm’ osobowości.” Osobowość najpełniej zintegrowana; w relacji do Boga („człowiek duchowy”). Do wykorzystania w pracy wychowawczej i ascetycznej (pracy nad sobą) może posłużyć opracowana przez Kazimierza Dąbrowskiego teoria dezintegracji pozytywnej. Warto sięgnąć po dwie pozycje książkowe tego autora: „O dezintegracji pozytywnej” i „Osobowość i jej kształtowanie przez dezintegrację pozytywną”. W pracy nad sobą człowiek może przechodzić od niższych do wyższych poziomów integracji osobowości. Przez utożsamianie się z ideałem osoba może przeciwstawić się niewłaściwym wpływom środowiska wewnętrznego ( popędów) i niewłaściwym wpływom środowiska społecznego (negatywnych wzorów i obcych idei)- wolność osoby. Osoba (Jaźń) to istota duchowa; źródło aktywności psychicznej. W psychologii empirycznej osobowość jest to suma dyspozycji fizycznych i psychicznych jednostki. Przerwa w zajęciach szkolnych i wypoczynek wakacyjny sprzyjają dojrzewaniu dobrych pomysłów . Dawniej żartowałem, że my, nauczyciele nie możemy się skarżyć na niskie zarobki, bo praca z dziećmi jest dla nas nagrodą. Po latach zrozumiałem, że to nie jest żart, co więcej, przysłowie: „Obyś cudze dzieci uczył!” także może być błogosławieństwem. Owoce winnicy potrzebują słońca! Witaj szkoło!

wtorek, kwietnia 09, 2013

Chcę powrócić…

„Chodźcie, powróćmy do Pana . On nas zranił i On uleczy, On to nas pobił, On ranę zawiąże. Po dwu dniach przywróci nam życie, a dnia trzeciego nas dźwignie i żyć będziemy w Jego obecności”. Oz 6,1-2. Rozważanie Słowa (Liturgii godzin) jutrzni z Wielkiej Soboty 30 marca 2013 AD. Słowo Boże nie tylko nas zaprasza do nawrócenia, ale też przemienia wewnętrznie, buduje i napełnia nadzieją. Rozpamiętując mękę, śmierć i zmartwychwstanie Mesjasza w okresie Paschy (Wielkanocy) przekonujemy się, że Jezus Chrystus posłuchał tego zaproszenia i jako Pierwszy wypełnił tę Obietnicę Życia i Zmartwychwstania. I my przez wiarę i nawrócenie z Jezusem żyć będziemy; w Jego Obecności. Jak, kiedy, mogę powrócić, nawrócić się, do Pana? Mam wyrzec się grzechu, głupoty i nałogów; złych przyzwyczajeń. Zamiast myśleć o grzechu mam lepiej mądrze żyć. „Zrobiłem głupstwo”- określenie mojej mamy – i co dalej? W przeszłości nic nie mogę zmienić. Niektóre sprawy zaszły już za daleko… Czyż nie warto pomyśleć o przyszłości? Czego jeszcze się uczyć? Kolejna szansa nawrócenia pojawia się, gdy zapragnąłem zmiany. „(…) szukałem jawnie mądrości w modlitwie. U bram świątyni prosiłem o nią i aż do końca szukać jej będę.(…) Nakłoniłem tylko trochę ucha mego, a już ją otrzymałem i znalazłem dla siebie rozległą wiedzę. Postąpiłem w niej, a Temu, który mi dał mądrość, chcę oddać cześć. Postanowiłem bowiem wprowadzić ją w czyn (…) a błędy przeciwko niej opłakiwałem”. Mądrość Syracha 51, 13b.16-18.19c. - Niedawno pewien kaznodzieja powiedział, że pokuta z modlitwą i płaczem (skruchą serca) przynosi owoce nawrócenia. Tak, zmiana myślenia i postępowania jest możliwa! „Zabito niewinnego Pana, dlatego będą Go opłakiwać jak jedynego syna”. (Refren z Psalmodii do Psalmu 64. Porównaj Księga Zachariasza rozdział 12, wiersz 10. -To proroctwo jeszcze się wypełni w „upragnionym czasie”.) Niewinna ofiara wyciska łzy; współczucie wzbudza nowe odruchy, decyzje i czyny. „Rzekłem: W połowie dni moich odejść muszę. W bramach Otchłani mnie opuści lat moich reszta (.) Nie ujrzę już Boga na ziemi żyjących, nie zobaczę już nikogo spośród mieszkańców tego świata (…) żywy tylko żywy Cię wysławia tak jak ja dzisiaj”. (Por. Iz 38,10-11.19). Nie chcę umierać przed czasem. Ciąży na mnie odpowiedzialność, a moja choroba (pewnie rak?) oznacza wyrok śmierci, więc czeka mnie o wiele gorszy los – myślał Król Ezechiasz na łożu śmierci, podczas gdy wróg oblegał miasto. Prorok Izajasz rozwiał resztę jego złudzeń. Wówczas Ezechiasz modlił się do Pana i rzewnie płakał. Pan Bóg wysłuchał modlitwy błagalnej i wejrzał na jego łzy. Prorok Izajasz przyszedł do niego ponownie, tym razem z dobrą nowiną: „Uzdrowię cię (…) dodam do twego życia piętnaście lat. Wybawię ciebie i to miasto(…) i roztoczę opiekę(…)” Lecz czym byłoby życie bez Boga i świątyni?! – „Jaki znak upewni mnie, że wejdę do świątyni?”- To pytanie świadczy, że również wiara Ezechiasza potrzebuje wsparcia! – I stał się cud: Bóg cofnął cień na zegarze słonecznym o 10 stopni. Por. Iz 38,1n. Modlimy się Pieśnią Ezechiasza, bo wierzymy w wieczność => aktualność Słowa Bożego i łzy pokuty: Miłujący Bóg, Dawca Życia, może i dla ciebie zatrzymać czas, zmienić kalendarz, bo kocha cię i pragnie wyłącznie twego dobra! Bóg bardziej wierzy w człowieka, niż człowiek w Boga. On wierzy w twoją wartość, potencjał i sukces, bo sam cię stworzył. Pan Jezus kocha cię i zaprasza: J 15,9-17. Chrystus również jako Arcykapłan współczuje nam i wstawia się za nami, gdy w swej ignorancji i głupocie błądzimy. „Z głośnym wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił On gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci i został wysłuchany dzięki swej uległości. A chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają”.(Por. Hbr 5,7-9.) Tak więc Radość Paschalna zaczyna się od smutku, „Bo smutek, który jest z Boga, dokonuje nawrócenia ku zbawieniu, którego się potem nie żałuje, smutek zaś tego świata sprowadza śmierć.” 2 Kor 7,9. (Por. Lm 5,21). Nowa Pascha jest przejściem ze śmierci do życia przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa „Baranka Bożego, który gładzi grzech świata”. (Por. J 1, 29b; Dz 2,32; 5,31-32.) HALLELUJAH!

piątek, listopada 30, 2012

Darowany dług niewypłacalny…


Wprowadzenie do tematu: Od kryzysu do bankructwa.
                       - To koniec, czy nowy początek?



„Z czym stanę przed Panem, 
i pokłonię się Bogu wysokiemu? 
Czy stanę przed Nim z ofiarą całopalną,
 z cielętami rocznymi? 
Czy Pan się zadowoli tysiącami baranów, miriadami potoków oliwy? 
Czy trzeba bym wydał pierworodnego mego za mój występek, 
owoc mego łona za grzech mojej duszy?
Powiedziano ci człowiecze, co jest dobre. 
I czegoż żąda Pan od ciebie, jeśli nie pełnienia sprawiedliwości, umiłowania życzliwości i pokornego obcowania 
z Bogiem Twoim? 
                               Mi 6,6-8(BT). 




Kryzys gospodarczy doprowadził do upadku wiele osób i firm. Wzrasta niepokój społeczny. Długi, nadużycia i korupcja, poczucie winy i ból krzywdy budzą gniew, rozgoryczenie i agresję. Nieufność idzie w parze z pomówieniami i niepohamowanym osądzaniem. Są to zewnętrzne symptomy (objawy) wewnętrznego zagubienia, bezsilności i lęków,  które rodzi jakość życia sprowadzonego do walki o byt, o przetrwanie, nawet za cenę życia  innych; bez radości, bez miłości i bez nadziei… 
 
Bankructwo może być szansą na nowy początek. Dzieje się tak,
gdy dług zostaje darowany, spłacony, bądź wykupiony.

A cóż powiedzieć o bankructwie duchowym? System ofiarniczy z mnóstwem darów ofiarnych mógłby być porównany do rynku, na którym wiele osób „przepadnie”; nie „wypłaci się”. Myślenie w tych kategoriach jest  moralnie niebezpieczne. Mówi o tym Pismo Święte i  nasze własne sumienie.

                Poczucie winy bardzo obniża jakość naszego życia. Pewne błędy i „ciemne sprawy” jesteśmy w stanie ukryć przed ludźmi; „do czasu”. Trudniej ukryć ich przed samym sobą, a nic nie zdołamy ukryć przed Bogiem. Przez odchodzenie od dobrych obyczajów i tradycji „poszerzamy sobie” granice swawoli - „pozwalamy sobie” coraz więcej. W ten sposób zaciera się w świadomości poczucie wstydu, przyzwoitości, a w końcu poczucie  grzechu. Kłopot w tym, że zostaje poczucie winy i stres. Życie
w potępieniu wzbudza niepokój i smutek, niszczy zdrowie. - Nie ma w świecie lekarstwa na grzech?
Nasuwa się paradoksalny wniosek, że decydowanie o tym co jest dobre nie jest dla nas dobre - „bo urok marności przesłania  dobro, a burza namiętności mąci prawy umysł.” (Księga Mądrości 4,12) .               Przez całe wieki Pan Bóg wierny miłości do człowieka jak ojciec przygarnia nas, wychowuje
i obdarza. Droga mądrości - rozważanie Słowa Bożego jest lekarstwem na ludzkie słabości i problemy.  Prorocy Micheasz i Izajasz  zgodnie zapowiadają, że liczne narody „na końcu czasów” zapragną uczyć się od Boga na Syjonie właściwej drogi życia. „Chodźcie wstąpmy na górę Pańską, do domu Boga Jakubowego, niech nas nauczy dróg swoich, byśmy chodzili Jego ścieżkami”(…)Będzie On rozjemcą między licznymi ludami (…) nie będą się więcej zaprawiać do wojny” (Mi 4, 2- 3. Iz 2, 3-5). Swoje publiczne nauczanie rozpoczął Jezus, jako Boski Nauczyciel, mówiąc: „Czas się wypełnił i  bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” Mk 1,15. Czy możemy powracać do Boga z pustymi rękami? – Nie tylko z pustymi, ale z podniesionymi. - Dopiero uznanie całkowitej bezradności i bezsilności zbliża nas do celu. „Chrystus bowiem umarł za nas, jako za grzeszników, w oznaczonym czasie, gdyśmy [jeszcze] byli  bezsilni.”(…) Wszak mówi Pismo: Żaden, kto wierzy w Niego, nie będzie zawstydzony”. „Albowiem każdy, kto wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony”. (Rz 5,6.10,11;13).
 
               Udręka i ucisk – cierpienia w ogólności – pomagają w nawróceniu; jedynie rezygnacja, zgorzknienie i rozpacz paraliżują resztki odwagi i planów „życiowego” bankruta. W takich sytuacjach Jezus kieruje do nas słowa współczucia i zaproszenie: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni
i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.  Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie,
bo jestem cichy i pokorny sercem, a  znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie”. ( Mt 11, 28-30.) Pokora pomaga przyjąć prawdę i żyć w  pokoju,
a duch karności sprawia postęp w nauce. Słodkie jarzmo, jak ręka Mistrza na ramieniu ucznia, to Boże prowadzenie - miłość, która sprawia, że żadne doświadczenie nie jest ponad nasze siły.
           
               Nowy początek: Bóg nas zrodził przez swego Ducha (Słowo Prawdy) i chce nas wychowywać. (Patrz: J 3, 5-21; Jk 1,17-18.)  „Napisane jest u proroków: Oni wszyscy będą uczniami Boga. Każdy, kto od Ojca usłyszał i nauczył się przyjdzie do Mnie.”(J 6,45). Jezus, jako Boski Nauczyciel, pragnie gromadzić uczniów. I my możemy skorzystać ze świątecznego zaproszenia:  „Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie – niech przyjdzie do Mnie i pije. Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza”. –  A powiedział to o duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego(...)” Por. J 7, 37-39. Obiecany Duch pomoże nam osiągnąć więź z naszym Nauczycielem. (Patrz Iz 30, 19-21). Da siłę do wytrwania w prawdzie i miłości; uzdolni do świadectwa o Jezusie.

            - Jak mogę do Niego przyjść?  - Chciałbym Go poznać - On gwarantuje taką możliwość, ale tylko na Jego warunkach: „Kto ma przykazania moje i je zachowuje, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię  mu siebie.” (…) - Bezpośrednie poznanie, prywatne objawienie? - To bardzo ekscytujące! „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego i będziemy u niego przebywać.” (J14,21 i 23). Nie spodziewaliśmy się takiego wyróżnienia?  Uczniowie, którzy to słyszeli też nie spodziewali się.  Zaufanie, posłuszeństwo i wytrwałość zacieśniają grono tych, którzy udręczeni „balastem życiowym” szczerze pragną  wolności i obfitego życia. Na tej drodze poznanie Boga znaczy więcej niż wszystkie ofiary, dary i całopalenia; jest źródłem i zadatkiem nieśmiertelności. (Patrz: Księga Mądrości 2, 22-23. 15, 2-3).
        
                Nasze posłuszeństwo wiary: Jezus zbawił nas i odkupił, darował grzechy i dał nowe życie. „Jest to sprawiedliwość Boża przez wiarę w Jezusa Chrystusa dla wszystkich, którzy wierzą. Bo nie ma tu różnicy: wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo z Jego łaski, przez odkupienie, które jest w Jezusie Chrystusie. Jego to ustanowił Bóg narzędziem przebłagania przez wiarę mocą Jego krwi. (…) On to został wydany za nasze grzechy i wskrzeszony z martwych dla naszego usprawiedliwienia.” (Rz 3, 22-24. 4, 25.) Jako grzesznicy jesteśmy „bankrutami” duchowymi. - Narodzeni na nowo z Ducha(przez wiarę i chrzest) stajemy się dziećmi Bożymi i dziedzicami. Skutkiem usprawiedliwienia jest życie wieczne i udział w chwale Bożej. Po nawróceniu jesteśmy żywymi członkami Kościoła i uczestnikami nowej kultury, która służy życiu.

 => Zastosowanie:  Co czynić w związku z tym, że został mi darowany tak wielki i niewypłacalny dług? „Cieszcie się sprawiedliwi i weselcie w Panu, wszyscy o prawym sercu, wznoście radosne okrzyki!”
- jak natchniony psalmista , król Dawid.[Patrz Ps 32(31),1-11].
„Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim wy sądzicie, i  was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą” – perswaduje i ostrzega Pan Jezus. (Mt 7, 1-2; por. Mt 18, 32-35). Święty Paweł  w Liście do Efezjan prosi: „nie zasmucajcie  Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia. Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie i gniew, wrzaskliwość, znieważanie - wraz z wszelką złością. Bądźcie dla  siebie dobrzy i miłosierni! Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg wam przebaczył   w Chrystusie. Bądźcie więc naśladowcami Boga, jako dzieci umiłowane, i postępujcie drogą miłości, bo i Chrystus was umiłował i samego siebie wydał za nas w ofierze i dani na wdzięczną wonność Bogu”. (Ef 4, 30 - 5, 2). 

sobota, listopada 19, 2011

Uczenie się – fenomen młodości?!

v  Zapowiedź tematu: Jak osiągnąć stały rozwój potencjału człowieka?


Od czasów Arystotelesa ustaliło się przeświadczenie, że ludzie z natury chcą stale coś przyswajać: wiedzieć i mieć. Z doświadczenia wiemy, że dziecko zaczynające mówić stawia pytanie: „Co to?” i stanowcze życzenie:„Daj!” - W prawidłowym rozwoju dziecka uzewnętrznia się potrzeba poznania i dążenie do prawdy (rozum) oraz chęć posiadania, wybór i dążenie do dobra (wola)

Według tomistycznej filozofii człowieka osobę wyróżnia rozum i wola
 (– władza poznawcza i pożądawcza). To należące do „natury” uposażenie człowieka jest wrodzone.  Poznanie bezpośrednie i uczenie się, kształcenie i wychowanie pomagają rozwinąć odziedziczony potencjał, odkryć i uformować nowe umiejętności oraz, mimo rutyny,
przekraczać wewnętrzne i zewnętrzne ograniczenia i osiągnięte cele na drodze do Absolutu. Prawdziwy cel - ostateczny- jest nieprzekraczalny!

EDUKACJA i szlifowanie diamentów


Tato, tato – czy to prawda, że edukacja pochodzi od słowa „dukać?”
Cierpliwości, kto ci tak powiedział i dlaczego chcesz to wiedzieć?

Świadomość celu i czystość intencji.

 Ludzie zdobywają wiedzę, wiele osób z całej mocy dąży do prawdy, lecz tylko nieliczni poświęcają się nauce dla niej samej. Działanie bez korzyści doraźnej, jako rodzaj inwestycji, jest nastawione na większy zysk w przyszłości. - Pragmatyści, przyjmują, że informacja jest dobrem i w jakimś stopniu „poddajac się” prawom rynku staje się „towarem” i, o ile „dobrze się sprzedaje” jest bardzo „dochodowa”. Z reguły dobrze płatni są filmowcy, reporterzy i niekiedy pracownicy naukowi. Niezależność nie zabezpiecza nas przed korupcją, nie zawsze też broni przed poniżeniem. Benedykt Spinoza1 poświęcił się filozofii, z potrzeby serca, ale „byt materialny” zapewniał sobie zajmując się szlifowaniem diamentów. – A problem wierności prawdzie? - W pewnym sensie został zabezpieczony...

         Słuchacze Studium Nauczycielskiego nie mieli chęci uczyć się trudnej i zbędnej, w ich mniemaniu, filozofii. Zapytali swego nauczyciela czy on sam zajmuje się tą dziedziną bezinteresownie i czy też, podobnie jak Spinoza, ma swe diamenty. Zaskoczyła ich i zbudowała odpowiedź, że to oni, są zbiorem szlifowanych diamentów. - W tej analogii najbardziej motywujące było   odkrycie, że edukacja, podobnie jak praca z diamentami, „otwiera” na światło. -  Piękno diamentów i ich „przeźroczystość” to jakby pokora i szczerość wobec prawdy...

         Nauczyciel z powołania zajmujący się edukacją jest jakby „przewodnikiem na drodze” ( – nie jakimś guru, lecz tym, który zna drogę i na dodatek posiada prawidłową mapę. Grupa uczniów też nie tworzy sekty, czy jakiejś podobnej organizacji)– relacje koleżeńskie – solidarność i braterstwo (filadelfia) ułatwiają równy start i wzrost. Przypominanie, że osoba do rozwinięcia pełnej dojrzałości (do samorealizacji) potrzebuje innych, tj. wspólnoty nie jest zwykłą formalnością. Potrzeba kontaktu emocjonalnego, zrozumienia, akceptacji i podzielenia się tym, co mamy nie tylko dla siebie nie jest wymysłem psychologów. Każda istota żywa w przyrodzie potrzebuje odpowiedniego dla siebie środowiska, tj. niszy ekologicznej i środków do zachowania życia. Taką „niszą” dla człowieka, bez  wątpienia, nie jest „czysta” przyroda, 
lecz zmieniona przez człowieka, tj. zagospodarowana ziemia i środowisko społeczne (oraz kultura) - realni ludzie i ich wytwory. Rzeczywistości duchowej człowiek nie wytwarza. Duchowość nie może być traktowana jako sfera li tylko społecznej wyobraźni, ani jakiś „folklor” religijny. Owoce ducha są skutkiem życia i dojrzałości duchowej osób i wspólnot; żywych ludzi.

Drogowskaz czy zepsuty kompas?

Rodzice powierzają swoje dzieci pod opiekę „wychowawczą” różnych edukatorów: instruktorów, nauczycieli, wychowawców oraz instytucji oświatowo-wychowawczych i naukowych. Dorośli świadomie lub mniej świadomie ulegają podobnym wpływom. W miejsce więzi międzyosobowych często lokuje się nowoczesny „mediumizm”. – Etos, wzory osobowe i ich wiarygodność umieszcza się w „niebie” rzeczywistości wirtualnej, a główny akcent pada na skuteczność metod przekazu – liczy się jedynie transmisja! – A nie wartości przekazane? Taka inżynieria społeczna to jest przecież zwykła manipulacja! Kryzys autorytetów nie polega na tym, że straciły swe znaczenie, ale na tym, że kredyt zaufania im udzielony, był często „bez pokrycia”! - „Clara pacta claros faciunt amicos” – “Jasne, (jednoznaczne, wyraźne przejrzyste, nie budzące wątpliwości) układy tworzą wiernych przyjaciół” – mówi łacińskie przysłowie. -  A więc wiarygodność... 

Istotą edukacji nie jest jakiś rodzaj tresury, jak sugerują naturaliści, ale poznanie, w którym istotną rolę odgrywa język (- System wyrażania, kodowania, przechowywania i przekazywania informacji). Poznanie stanowi uzyskiwanie informacji o czymś. Św. Tomasz z Akwinu twierdzi, że „jest to naturalne człowiekowi od rzeczy zmysłowych przechodzić do poznania umysłowego”. Zatem, jak to czynią dzieci, najłatwiej jest przyswajać sobie informacje o wszystkim, na co zwracamy uwagę, co nas interesuje - w zabawie - przy zaangażowaniu jak najwięcej zmysłów 
i emocji. Poznaniem przy tym będzie: spostrzeganie, sądzenie, przypominanie, rozważanie,  rozumowanie.  Nie  należy przy tym zakładać, że żadne informacje nie mogą dochodzić do świadomości bez udziału uwagi! Tak się dzieje jakby przy okazji. 
        
Poznanie jest czynnością pierwotną

I dlatego nie da się ściśle zdefiniować. Najogólniej poznanie zmierza do zdobycia wiedzy o świecie i rozumienia siebie, zjawisk społecznych i kultury jako wytworu (sensownej) działalności człowieka.
Poznanie społecznie nowe jest twórcze,gdyż poszerza zakres nauki, zaś poznanie subiektywnie nowe jest kształcące. Edukacja ma na celu głównie to drugie. Język kumuluje, przechowuje i przekazuje zdobytą wiedzę poprzednich pokoleń. Prof. Kazimierz Ajdukiewicz („Obraz świata i aparatura pojęciowa”- oryginał w jęz. niem.) wykazał, że obraz świata zależy od języka, jakim się posługujemy. Umysł uznając określone informacje za prawdziwe formułuje sądy (w znaczeniu logicznym; znaczenie sądu nazywamy pojęciem). Od pojęć, które występują w języku, lub od ich braku zależy nasze postrzeganie zjawisk (doświadczenie) i co za tym idzie nasza wrażliwość na określone wartości lub jej brak oraz nasz rozwój duchowy. W USA E. Sapir i B. Whorf niezależnie -na innej drodze (etnografia i lingwistyka) sformułowali i uzasadnili empirycznie swą „hipotezę” o wpływie języka na postrzeganie świata. Potwierdziły to bogate badania etnograficzne. Jeden z badaczy (jako agent ubezpieczeniowy) odkrył, że myślenie o beczkach po paliwie jakoby były puste było częstą przyczyną nieumyślnie wywołanych pożarów, gdyż ignorowano fakt występowania w tych beczkach łatwopalnych, wybuchowych oparów benzyny lub eteru. Inny odkrył, że Eskimosi posługują się dziewiętnastoma różnymi nazwami śniegu, gdyż nie mają ogólnego pojęcia śniegu. Ich myślenie jest „konkretno-praktyczne”, a to ma decydujący wpływ na ich przystosowanie do klimatu. 


Reasumując: język, który nas odróżnia od zwierząt, jest z jednej strony narzędziem komunikacji międzyludzkiej – przekazem informacji o rzeczywistości (za pomocą kodu), z drugiej zaś, posiada treści przekazywane poza kodem (sensowne jest czasem i to, czego nie mówimy wprost). -„Bene distinquit, bene scit” mówi łacińskie przysłowie. (“Kto dobrze rozróżnia, ten dobrze poznaje”). Rozumienie treści i intencji wypowiedzi sprzyja skutecznej komunikacji międzyludzkiej i naszej wiedzy, zaś nauka języków obcych otwiera nowe możliwości...


1 Benedykt Spinoza (1632-1677) – filozof niderlandzki żydowskiego pochodzenia, m. in. uczeń Majmonidesa,
kabalistów i Kartezjusza, za swe poglądy wyłączony z gminy żydowskiej. Zachował niezależność - nie przyjął powołania na katedrę do uniwersytetu w Heidelbergu (1673.)







czwartek, grudnia 30, 2010


 „Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwie”. Dz 2,42 (BT)


W ten sposób Autor Dziejów Apostolskich podsumował widzialny Owoc Zesłania Ducha Świętego - Pięćdziesiątnicy: Jedność Pierwotnego Kościoła.
Trwanie w nauce Apostołów Nowy Testament określa inaczej jako trwanie w Prawdzie 

i Miłości - trzymanie się Słowa Życia. Pod określeniem wspólnoty możemy się domyślać organizacji życia codziennego pierwotnej gminy. Łamanie chleba może oznaczać zarówno Ucztę Eucharystyczną, jak i posiłek gościnny w domu – tzw. agapę. Modlitwa wspólnotowa 
zapoczątkowała liturgię. Słowo liturgia (z gr. leitourgia od  „leiton ergon”)  znaczy „wspólne dzieło” (~  porządek nabożeństwa). Moglibyśmy powiedzieć, że życie pierwotnego Kościoła prawie w całości było dziełem wspólnym tj. uporządkowanym owocem Miłości. 
             Św. Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian podsumował głębszy sens Uczty Eucharystycznej następująco: „ Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czyż nie jest udziałem we Krwi Chrystusa? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa? Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno Ciało. Wszyscy bowiem bierzemy 
z tego samego chleba”. 1 Kor 10,16-17(BT) 
            Dzięki temu możemy odkryć wspólne dobro i świadomie dążyć do jedności!

„ Wszystkim zaś objawia się Duch dla [wspólnego] dobra.(.) Podobnie jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu członków, a wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne, stanowią jedno ciało, tak też jest i z Chrystusem. (.) Wy przeto jesteście Ciałem Chrystusa i poszczególnymi członkami”. 1 Kor 12,7;12;27.(BT) JEDNOŚĆ DUCHA TWORZY JEDNOŚĆ CIAŁA.
Zesłanie Ducha Świętego na Kościół jest dopełnieniem Pięćdziesiątnicy Starego Testamentu tj. Zesłania Prawa – Dekalogu na Synaju.  Przypada ono w siedem tygodni  po święcie Paschy, które rozpoczynało żniwa w Izraelu. Żniwa w pełni to Święto Tygodni nazwane później Pięćdziesiątnicą. Z podziękowaniem za dobre zbiory przynoszono do Świątyni Jerozolimskiej dwa chleby z nowego zboża.
                Nowa Pięćdziesiątnica - Zesłanie Ducha Świętego - jest czasem żniwa Kościoła. 

Symbolem jedności jest chleb. Chleb nie kwaszony, przaśny nawiązuje do Przaśników po święcie Paschy. (Kwas jako symbol oznaczał zepsucie, zgorzknienie, złość).

Duch jedności jest duchem miłości i prawdy . Jest wiarogodnym znakiem dla świata; wzbudza respekt:  szacunek i lęk (- bojaźń bożą). Są to oznaki sacrum. Celem jest wspólne dobro!
Dzisiaj potrzebujemy przebaczenia i pojednania jak w starym małżeństwie, gdzie wskutek braku jedności bardziej od małżonków cierpią dzieci. A świat się gorszy... Por. Ef 5,32.

Jeszcze raz posłużę się wnioskiem św. Pawła: „Usiłujcie zachować jedność ducha dzięki więzi jaką jest pokój. (.) Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni! Przebaczajcie sobie, tak jak 
i Bóg nam przebaczył w Chrystusie.” Ef 4,3;32(BT) 

poniedziałek, sierpnia 25, 2008

Jak zachować wiarę?

 „Wtedy powiedział Jezus do Żydów, którzy Mu uwierzyli: Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli.” J 8, 31-32(BT)

Nasza wiara umocni się i wzrośnie, jeśli będą spełnione pewne warunki. Wspaniała propozycja wytrwania w nauce Jezusa zakłada uczenie się, poznanie prawdy i wyzwolenie. Prawda jest warunkiem wolności. Spróbuję przedstawić trzypunktowy plan:

1)    Trwanie w Słowie Bożym i Miłości Chrystusa; J 15, 7-16

2)    Takt i umiar w postępowaniu z ludźmi; 1 Tm 5, 1-2

3)    Przekaz - sztafeta i sukcesja (zdobycie pełni praw) w dzieleniu się prawdą. 2 Tm 2, 2

„Napisane jest u proroków: Oni wszyscy będą uczniami Boga” – stwierdził po prostu, jakby chodziło o normę, Jan Apostoł. J 6,45 - Prorok Izajasz, o którym tu wspomina zapowiedział to entuzjastycznie dodając: „wielka będzie szczęśliwość twych dzieci” - bowiem w sercu człowieka nastąpi zmiana...(Por. Iz 54,13; Jr 31, 33n.) To nie jest nowy obowiązek szkolny! 

              Bardzo potrzebujemy bliskiej więzi z naszym Nauczycielem, aby stać się ludźmi szczęśliwymi. Przecież wszyscy tego pragniemy; chcemy, by spełniały się nasze życzenia, prośby i pragnienia. Jezus mówi również do nas: „Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami. Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej!” J 15,7-9(BT) - Możemy Mu zaufać, bo On nas kocha. Doświadczymy życia w obfitości, gdyż strzeże nas miłość Ojca, który bardziej wierzy w nas niż my.- Na takich warunkach warto być w szkole sukcesu!

             W naszej szkole jesteśmy otoczeni wyłącznie przez przyjaciół! - Czy wierzysz w to?!

Właściwe nastawienie i postępowanie z ludźmi sprawi, że nie będziemy dla nich ciężarem. Nie będziemy im rozkazywać; rządzić i manipulować nimi lub tyranizować ich. 

Takt i umiar w postępowaniu z ludźmi zaleca św. Paweł w Pierwszym Liście do Tymoteusza:  „Starszego wiekiem nie strofuj, lecz nakłaniaj prośbą jak ojca, młodszych - jak braci, starsze kobiety - jak matki; młodsze - jak siostry, z całą czystością!” 1 Tm 5,1-2 (BT). Por. Mt 7,12. 
W Bożym planie uczniowie Jezusa Chrystusa są ludźmi sukcesu. – Jest to wielka wspólnota sióstr i braci podobnych do swego Mistrza, który czyni nas swymi braćmi... Por. Rz 8, 28-29.

            Sztafeta życia”. - Świadectwo wiary i dzielenie się prawdą. Jak to się robi? 
- Św. Paweł zachęca do tego swego ucznia Tymoteusza w bardzo prosty sposób: „(...) 
co usłyszałeś ode mnie za pośrednictwem wielu świadków, przekaż zasługującym na wiarę ludziom, którzy też będą zdolni nauczać i innych.” 2 Tm 2, 2(BT) Czynienie uczniów jest podobne do sztafety, w której ważne jest nie tylko moje osiągnięcie, ale i przekazanie „depozytu wiary” innym. - Co usłyszałeś ode mnie zapamiętaj, rozważ i przemyśl (ale nie zostawiaj tego tylko dla siebie). Przekazywanie życia naturalnego jest swoistą „sztafetą” 
z pokolenia na pokolenie. Podobnie jest z Nowym Życiem wiary. Mamy to robić skutecznie, 
a więc za pośrednictwem wielu świadków. Przekaz jest w ten sposób zwielokrotniony 
i wówczas nie da się go łatwo powstrzymać i stłumić. Szukamy wiarogodnych słuchaczy zdolnych do nauczania, aby zapewnić ciągłość przekazu. Znakiem rozpoznawczym ucznia jest więc świadectwo wiary i dzielenie się prawdą („sukcesja” czyli zdobywanie pełni praw).

 Najważniejszą Osobą w dzieleniu się wiarą i czynieniu uczniów jest Duch Święty. Pomaga On zrozumieć Słowo Boże, przypomina nam wszystko, co Jezus powiedział; świadczy, że jesteśmy Dziećmi Bożymi, a jeśli dziećmi, to i dziedzicami. W tymże Duchu możemy wołać do Boga ABBA -Ojcze. (Por. J 14, 16n. 26; 15, 26; Rz 8, !4-17; 2 Tm 2, 7;)  - Nasze uczniowskie sukcesy – osiągnięcia prowadzą w konsekwencji do sukcesji, czyli zdobycia pełni praw, to jest do „nieprzemijającego dziedzictwa przyobiecanego dla nas...” Por. Ap 21,7.