czwartek, września 21, 2006

Nie tylko pieniądze..

- Był czas, gdy nie miałem lodówki. Nie mając żadnych oszczędności z zasady unikałem długów i kredytów – wszystko „na styk” . Czasem tylko nie nadążałem z codziennymi zakupami i wtedy zauważałem „brak” lodówki. Jakby w odpowiedzi na problem (ponieważ dla odprężenia lubię majsterkować) moją uwagę zwróciła czysta sklejka stolarska, która - na razie - bez wyraźnego przeznaczenia „znalazła się” w mojej kuchni. - Przyszła mi do głowy wyraźna myśl, że mam z niej zrobić dwie deseczki do mięsa. Zabawne – po co mi one skoro nie mam lodówki? Wyciąłem więc dwie jednakowego kształtu, po czym jedną zawiesiłem w kuchni na specjalnym miejscu, a drugą wziąłem do teczki,. żeby ją zanieść do szkoły.. Na drugi dzień z rana, przed rozpoczęciem pracy, spotkałem znajomego p. Krzysztofa, który zaraz po przywitaniu mnie na schodach zagadnął: - „Panie Romanie, może pan kupi kiełbasy z wesela. Bardzo dobra i dużo mi zostało!” – Bez dalszej zachęty kupiłem kilogram, a ponieważ była lekka zajęła mi prawie pół teczki. Pan Krzysztof nalegał dalej: Może jeszcze, taka dobra!” – Więc wziąłem jeszcze kilogram. Tego dnia odwiedził mnie inny kolega Jan. - Wypiliśmy kawę i gdy już wychodził postanowiłem teraz i jego „uszczęśliwić” kiełbasą z wesela. (- Z piątką dzieci w domu zaledwie się poczęstują.) Podzieliłem się z nim po połowie, a on na to: - „Po co mi dajesz tyle kiełbasy? - Czy sam nie będziesz jadł?” – „Po co mi tyle kiełbasy – odpowiedziałem - skoro nie mam lodówki!” – „To ja ci dam lodówkę!” – zaśmiał się Janek. I otrzymałem w prezencie wspaniałą lodówkę.

Co pewien czas odczuwałem też dużą uciążliwość z braku pralki. Wtedy1, gdy pewnego razu z młodszym kolegą Bernardem, który miał taksówkę bagażową myszkowałem po sklepie z AGD2 , przechodząc między rzędami pralek różnych wielkości, typów i cen stwierdziłem, że są to luksusowe urządzenia – „Tylko na talon dla młodych małżeństw”. Nie miałem takiego talonu, ale pomyślałem, że mi się pralka należy; dotychczas z żoną nie korzystaliśmy z żadnego przydziału . Wówczas przyszła mi do głowy myśl, żebym nie zwracał uwagi na żaden wymóg talonu tylko wybrał pralkę, którą chcę kupić. Obszedłem jeszcze raz „wystawę” i wskazując wybraną pralkę zwróciłem się do ekspedientki: „Czy mogę kupić tę pralkę?” – „Nie!” – odpowiedziała z uśmiechem. – „A dlaczego?” – zapytałem. – „Bo jest uszkodzona!” – „Więc ją kupię i zgłoszę reklamację!” – „Nie trzeba, jutro będzie naprawiona wyjaśniła. – Uśmiechnąłem się i powiedziałem: „Jutro ją kupię. Ta pralka jest moja!” – „Dobrze, proszę przyjść jutro!” – Bernard, który asystował przy tej rozmowie, uznał, że to dla niego zlecenie. Dla pewności poprosiłem, żeby przyjechał bagażówką. Nazajutrz Benek pojawił się u mnie parę minut przed zakończeniem pracy. - „Zanim pojedziemy po pralkę, moja mama zaprasza cię na obiad!” – zakomunikował stanowczo. Pamiętam, że zapłaciłem za swój „sprzęt” 9 300 zł. ( Szczegół. - Prawie tyle, co ówczesne pobory.) – Siostra M., gdy się o tym dowiedziała (była panną i nie miała talonu) też poprosiła o kupno pralki. Przy najbliższej okazji wyjechałem do niej do Warszawy i kupiliśmy inną pralkę za 10 000 zł. (- Za moje pieniądze). Wieźliśmy ją autobusem, chyba tylko na bilet bagażowy, a ludzie uśmiechali się do nas życzliwie myśląc: „Młodzi się urządzają!” Na miejscu opijaliśmy udany zakup wyborną kawą i siostra nieśmiało zapytała: „Kiedy mam ci oddać dług?” – „Nie ma długu – odpaliłem, gdy dostanę nagrodę zwróci się koszt mojej i twojej pralki!” – „Jakiej nagrody się spodziewasz?” – Zapytała. - „Na razie nie wiem. – Tylko tak mi się powiedziało”. Po wakacjach jednak czekałem na nagrodę. Na rozpoczęcie roku – nic; na Dzień Nauczyciela – również nic. - „Może tylko wykonuję swą pracę należycie – czy z tej racji musi być nagroda?” Rozważałem w myśli. Zirytowany tym próżnym oczekiwaniem zmieniłem nastawienie: „Nie tylko potrzebuję tych pieniędzy – po prostu żądam ich!” Za parę dni pojawił się dyrektor z pismem urzędowym o nagrodzie. Byłem trochę zdziwiony. Szef to zauważył i pośpieszył z wyjaśnieniem: „Nie mogłem zasnąć i przypomniałem sobie, że pan w ubiegłym roku powinien otrzymać nagrodę jubileuszową za 25 lat pracy. Nie przepada, w tym roku wypłacą panu dwukrotne pobory”. – Uśmiechnął się i wręczył pismo. – Otrzymałem wtedy 19 300 zł. czyli równowartość obu pralek. Mogłem więc bez żartów powiadomić Siostrę, że nasz zakup się zrefundował, zgodnie z tym, co jej kiedyś powiedziałem. Szczerze się ucieszyła - chwała Panu! (Wkrótce otrzymałem w prezencie jeszcze inną pralkę dla siebie, a tę „nowo zakupioną” oddałem (w prezencie) nowożeńcom z rodziny – zgodnie z jej „przeznaczeniem dla młodych małżeństw”.) - Taki jest „kurs dzieła”.

Prorok Izajasz próbuje zwrócić uwagę na ludzkie pragnienia ( i na wartości „życiowe”, których potrzebujemy.) - „O, wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody, przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy! Kupujcie i spożywajcie, bez pieniędzy i bez płacenia za wino i mleko! Czemu wydajecie pieniądza na to, co nie jest chlebem? I waszą pracę - na to, co nie nasyci? Słuchajcie Mnie, a jeść będziecie przysmaki i dusza wasza zakosztuje tłustych potraw. Nakłońcie wasze ucho i przyjdźcie do Mnie, posłuchajcie Mnie, a dusza wasza żyć będzie”. Iz 55,1-3 . Por. Mt 16, 26. Wolny rynek?! - Ludzie nie szukają wielu towarów pod wpływem bezpośredniej potrzeby. Fakt ten wyzyskują agencje reklamowe w sposób przemyślny (i na ogół skuteczny); nie tylko rozpoznają gusta i potrzeby, niekiedy potrafią skłonić do niekontrolowanego gromadzenia różnych dóbr. Nie zawsze samo nabywanie i gromadzenie bywa celem. Zjawisko to nie jest całkiem nowe i jako ogólniejsza prawidłowość, czy „trend”, pospolicie zwane jest „konsumpcjonizmem”.
Ludzie „bez środków” mogą na rynku oglądać towary i dyskutować.

W ten sposób „sprzedają” bez pieniędzy swoje pomysły, żale, pragnienia i marzenia. Wszystko, co jest potrzebne do życia i tzw. przedmioty „zbytku” - oznaka zamożności – „nadmiar” świadczący o wolności ekonomicznej, nie dają pełni życia! Wielki paradoks! Wzmaga się jakiś niedosyt.
Dawny schemat: „potrzeba – zaspokojenie” (w pewnym stopniu opisujący fakty „przyrodnicze”) został zastąpiony nowym, naukowym określeniem: „uświadomionej potrzeby”. Uświadomione potrzeby – tj. „interesy” – są celami działań ludzi. Praca ludzka jako towar wciąga na rynek i samego człowieka, tak, że sam staje się towarem! Już w starożytności rynek był nie tylko miejscem obiegu towarów i „przepływu” pieniędzy, ale i czymś w rodzaju publicznej „wolnej” trybuny i „wszechnicy”.

Św. Łukasz w Dziejach Apostolskich zapisał mowę Pawła na rynku w Atenach:
„A wszyscy Ateńczycy i mieszkający tam przybysze poświęcają czas jedynie albo mówieniu o czymś, albo wysłuchiwaniu czegoś nowego. Mężowie ateńscy - przemówił Paweł stanąwszy w środku Areopagu - widzę, że jesteście pod każdym względem bardzo religijni. Przechodząc bowiem i oglądając wasze świętości jedną po drugiej, znalazłem też ołtarz z napisem: "Nieznanemu Bogu". Ja wam głoszę to, co czcicie, nie znając. Bóg, który stworzył świat i wszystko na nim, On, który jest Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką i nie odbiera posługi z rąk ludzkich, jak gdyby czegoś potrzebował, bo sam daje wszystkim życie i oddech, i wszystko. On z jednego /człowieka/ wyprowadził cały rodzaj ludzki, aby zamieszkiwał całą powierzchnię ziemi. Określił właściwe czasy i granice ich zamieszkania, aby szukali Boga, czy nie znajdą Go niejako po omacku. Bo w rzeczywistości jest On niedaleko od każdego z nas. Bo w nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy, jak też powiedzieli niektórzy z waszych poetów: Jesteśmy bowiem z Jego rodu. Będąc więc z rodu Bożego, nie powinniśmy sądzić, że Bóstwo jest podobne do złota albo do srebra, albo do kamienia, wytworu rąk i myśli człowieka. Nie zważając na czasy nieświadomości, wzywa Bóg teraz wszędzie i wszystkich ludzi do nawrócenia, dlatego że wyznaczył dzień, w którym sprawiedliwie będzie sądzić świat przez Człowieka, którego na to przeznaczył, po uwierzytelnieniu Go wobec wszystkich przez wskrzeszenie Go z martwych.” Dz 17, 21-31. – „Giełda wartości” – taką nadzwyczajną rangę nadał temu miejscu Paweł (działający tam wraz z Sylasem i Tymoteuszem)? Nie, Ktoś większy od Pawła! „On, który jest Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką i nie odbiera posługi z rąk ludzkich, jak gdyby czegoś potrzebował, bo sam daje wszystkim życie i oddech, i wszystko”. –Życie i środki do życia nie zależą od rynku, ani od posiadanej waluty, ani od jej braku! Ludzie mogliby się obejść bez rynku, ale rynek nie może istnieć bez konsumentów. Rynek nie powinien być sterowany tylko przez maksymalne zyski, ale przez coraz pełniejsze zaspokajanie potrzeb konsumentów.

W NT Jezus ponowił to zaproszenie: „W ostatnim zaś, najbardziej uroczystym dniu święta [namiotów], Jezus stojąc zawołał donośnym głosem: Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie - niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza. A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego; Duch bowiem jeszcze nie był /dany/, ponieważ Jezus nie został jeszcze uwielbiony”. J 7,37-39. - Pojawia się jednak dylemat: albo damy wolność na rynku - walucie i towarom albo ludziom, których nie chcemy skazać „na sprzedaż”. Wolność, podobnie jak rozum, jest jedną z największych wartości! Radość mędrca cieszącego się wolnością jest cicha jak sen dziecka. - Podobno tańczący Sokrates wyciskał łzy swojej żonie Ksantypie. - Pod ciężarem odpowiedzialności za dom w ruinie i rachunki (- nieopłacone) nie podzieliła pijanej radości męża. - Ta beztroska – a raczej wolność od „zbytniej troski” zależy nie tylko od usposobienia, ale i od naszych priorytetów.

Brak komentarzy: