środa, lipca 08, 2009

Mały Hipokrates



Podczas, gdy dorośli z nudów pytają: w co się bawić; dzieci pytają z ciekawości. Zabawa ma znaczenie twórcze i odtwórcze. Fantazjowanie wydaje się czymś niemal magicznym. Nie zdajemy sobie sprawy jak to wpływa na uczenie się. Myślimy sobie: „Trwaj chwilo! Jesteś piękna!” Potem trzeba wracać do ‘prozaicznej’ rzeczywistości. Szczególne znaczenie mają filmy dla dzieci, gry komputerowe i tradycyjne zabawki. Warto wiedzieć w jakim stopniu i w jakim kierunku wpływają na osobowość dziecka. Rodzice, których dzieci ‘wyrosły’ ze swych zabawek robią w domu porządki, a potem ciekawsze, mniej zniszczone zabawki przekazują dalej. Po jednym z takich remanentów otrzymałem małą walizeczkę. Była to zabawka-instrumentarium lekarza. Pomyślałem, że ten prezent będzie dla pięcioletniej wnuczki Julii miłą niespodzianką. - „Praca lekarza jest taka ciesząca! – powiedziała kiedyś. - Kogo mam wyleczyć?” Zabrałem walizeczkę do domu i starannie umyłem całe instrumentarium. Gotowe...
W nocy miałem sen. Byłem wewnątrz olbrzymiej wiaty: ściany i dach jak w stodole, ale bez słupów wspierających; żadnych ścianek działowych, jedno wielkie klepisko jak boisko. Pośrodku szalało małe stado koni. Stanąłem z boku, aby mnie nie stratowały i patrzyłem. Policzyłem: było ich pięć. Największy płoszył pozostałe. Między nimi był mały konik wielkości kucyka, ale nie kucyk - bardzo ładny. Biegał za pozostałymi... Tego konika muszę schwytać na prezent dla Julii - pomyślałem. Z pomocą przyszedł mi Hipokrates: „Trzeba je zmęczyć gonitwą, a potem... Ujarzmić największego, który gania tamte!” - Jeśli uda się go schwytać, mały sam pójdzie za nim – myślę i spokojnie czekam. Wszystko będzie dobrze, ale nie pojmuję co ma do tego Hipokrates? To tajemnica... Jeszcze nie wiedziałem, że to sen. Udało się! Przez chwilę poczułem się jak gospodarz – nowe wyzwania; obowiązki, odpowiedzialność.

Zastanowiło mnie boisko – klepisko, po którym brykały konie. Na środku wiaty mogłoby być wydzielone miejsce na paszę napełnione pod dach. Niestety brakowało tak bardzo ważnego zaopatrzenia... Mogłem się domyślać, że te rącze rumaki mają strawę na zewnątrz, jeśli mają. Kolejne spostrzeżenie to brak wokół ścian boksów, wynikał z tego niemały chaos, przecież każdy konik mógłby mieć własny, bezpieczny boks, w którym nie byłby niepokojony przez żadnego z pozostałych. To stadko wygląda jak zwierzyna na polowaniu, która ma złe przeczucia. Nie wiedziałem czym było spowodowane ich podniecenie. Starałem się na razie nie wtrącać się, obserwować wszystko i zapamiętać to, co mogło być istotne w tej zagadkowej stajni., Czułem się odpowiedzialny za to wszystko, chociaż nie wiedziałem dlaczego. Co ja tu robię? – Myślałem coraz bardziej zakłopotany...
Przebudziłem się w środku nocy i pod wrażeniem snu, który był we wszystkich szczegółach jak film, gdyby nie mój w nim udział, nie mogłem zasnąć. Zanim ponownie zasnąłem doszedłem do wniosku, że chodzi tu o inicjację, wtajemniczenie, a symbole ze snu wymagają specjalnego klucza. Imię „Hippokrates” znaczy w języku greckim: ‘panujący nad koniem’. Legenda głosi, że mocno aromatyczne, korzenne słodkie wino „Hipokras” nazwę i recepturę ma od samego Hipokratesa. „Hipokrene”- legendarne źródło muz i natchnienia poetyckiego.– Symbol natchnienia poetyckiego to „Pegaz”- uskrzydlony koń. Ten nie ma stajni.- Czy to jest jakaś sublimacja? Dość tego! -Tyle skojarzeń z pięcioma konikami? - No właśnie, może też ma być ich pięć? Kolejne „końskie” słowo to „hippika” – jeździectwo. Jeździec musi w równym stopniu panować nad sobą i nad koniem. Czy słowo „hipodrom” ma związek z tą stajnią? Czyż życie nie jest jak wyścig? Nocne rozważania zakończyłem szybkim wnioskiem: może jednak najpierw się wyśpię i „na trzeźwo” spróbuję rozszyfrować tajemnicę Hipokratesa... Ale czy to jest tylko mój prywatny problem?

Rano w czasie mycia i golenia przypomniałem sobie „tajemniczy hangar” ze snu. Może to nasze ciało? (Wszystko jak w przypowieści ma znaczenie symboliczne). Uświadomiłem sobie, że brykające konie symbolizują w podświadomości „sferę zmysłowo – popędową”. Czy rozwiązanie tej zagadki może być, aż tak proste? - Pięć koni to pięć zmysłów. Największy z nich, który niepokoi i „goni do galopu” pozostałe może oznaczać wzrok. – Według Arystotelesa aż 80% informacji o świecie zewnętrznym uzyskujemy przez wzrok. Za nim podąża słuch? (Fale dźwiękowe rozchodzą się 340 m/sek., a fale świetlne aż 300 000 km/sek.) „Duży” nie może być aż tak szybki. Na taśmie filmowej wystarczy szesnaście „klatek” na sekundę, żeby oszukać wzrok i stworzyć wrażenie ruchu wielokrotnie filmowanego nieruchomego przedmiotu. Zmysły i popędy wiążą się z potrzebami i ich zaspokajaniem; to jakby „transmisja” od poznania do działania. Zdrowie to harmonia – wewnętrzna spójność...

Opanowanie zmysłów prowadzi do harmonii i zdrowia; daje trwalsze przeżycia, większe możliwości - to coś jak receptura na dobre, aromatyczne korzenne słodkie wino? - Nie kwas, ocet, ani gorycz? - Co się za tym kryje? Legenda o recepturze Hipokratesa na dobre wino ma także znaczenie symboliczne podobnie jak cud w Kanie Galilejskiej. Por. J 2,1-11. Największy w sferze popędowej jest eros (seks) niesłusznie czasem okupujący całą zmysłowość (cielesność) człowieka; obsesja. Pracę nad sobą i sublimację popędów zaczyna się od uznania ich za siły twórcze. - Najpierw trzeba opanować pożądliwość oczu... Przysłowie mówi: „Lekarzu ulecz sam siebie”. Przypominam sobie, że natchniony Autor mówi o człowieku, „który odwraca oczy, by na zło nie patrzeć i zatyka uszy, by nie słyszeć o zbrodni”. - Człowiek powinien zadbać o zdrową strawę dla swoich zmysłów i wiedzieć, czym chce się napełnić... Higiena psychiczna jest istotna i potrzebna, żeby pięknie i mądrze przeżyć życie. - Czy jest coś, co warto praktykować, o czym informować i ostrzegać innych? [Por. Syr 28, 24-26; Iz 33,15; Ps 15(14),1-5; 1J 2,16.]
Duży koń może też symbolizować dorosłego, a mały dziecko. „Podążanie za” kimś symbolizuje uczenie się, naśladownictwo; wzorowanie się na przykładzie. „Jaki korzeń, takie i drzewo”- mówi ludowe przysłowie. Dzieci często idą w ślady rodziców. Pamiętam ciekawą książkę pt. „No coś ty, tato”.- Jej autorem jest wspaniały pedagog prof. Nawrot. Jeden z rozdziałów dotyczy znaczenia zabawek i mówi o ich wpływie na wychowanie. Inny traktuje o gorszeniu dzieci przez TV i film. Autorzy„szkodliwych” materiałów edukacyjnych są nagradzani, a dzieci i dorośli, którzy podążają za ich złymi „wzorami” ponoszą szkody i są karani. Warto w tym kontekście przypomnieć Przypowieść o Siewcy. Sekret zdrowia nie mieści się w walizeczce z instrumentarium lekarza, lecz w umyśle i całym człowieku. Odpowiadamy za otrzymany dar życia (i inne istoty żywe w jedności - biocenozie.) Życie ze smakiem i z klasą nie jest tylko ciągiem przypadkowych zdarzeń. I chociaż „zrodziliśmy się bez wprawy i pomrzemy bez rutyny” warto zabiegać o szczęście własne i ludzi, których kochamy, ale jak opanować sztukę życia? Wręczając Julii „Małego Hipokratesa” (– tę walizeczkę z instrumentarium lekarza) przypomniałem sobie sen tajemniczy jak midrasz. - Na spacerze powiedziała o swym sukcesie: „Mój nowy rower będzie się nazywać ‘Mustang’. Już umiem jeździć na ‘Śnieżynce’ bez bocznych kółek!” Por. Mt 13,52.

Brak komentarzy: